Sprzedaż akcji państwowego  potentata w 2012 r.  zapowiedział minister energetyki Jurij Bojko. – Wcześniej rząd mówił o IPO Naftogazu na giełdzie w Londynie. Ale ukraińskie prawo to uniemożliwia, więc albo trzeba zmienić prawo, albo przekazać aktywa Naftogazu do zagranicznej firmy, która będzie mogła przeprowadzić debiut w Londynie. A z tym mogą być kłopoty, bo inwestorzy pamiętają, że jesienią 2010 r. Naftogaz miał poważne problemy z wypłatą 0,5 mld dol. za swoje euroobligacje. Dlatego bezpośrednia sprzedaż akcji przez właściciela, czyli państwo, wydaje się i prostsza, i szybsza – ocenia Denis Sakwa, starszy analityk firmy Dragon Capital z Kijowa.

Naftogaz to największy koncern Ukrainy (175 tys. pracowników). Ma pięć zakładów przerobu gazu i ropy, produkuje paliwa i LNG; ma sieć stacji benzynowych, wydobywa 90 proc. ropy i gazu Ukrainy. Kieruje magistralami tranzytowymi. Jednak wycena na poziomie 20 – 24 mld dol. wydaje się ekspertom zawyżona. – Ceny gazu na Ukrainie przez lata były przez rząd zaniżane, więc koncern co roku notuje straty. Firma nie ma też jasno określonej strategii rozwoju. Jej atutem są natomiast zasoby gazu i ropy na Ukrainie – mówi ekspert.

Na pewno zakupem akcji Naftogazu będzie zainteresowany Gazprom, który od miesięcy zabiega o przejęcie kontroli nad gazociągami ukraińskimi. Minister Bojko zapewnił ostatnio, że oferta publiczna będzie przeprowadzona w sposób przejrzysty i na pewno nie ma na celu sprzedaży akcji rosyjskiemu koncernowi.