Miedwiediew mówił o tym w Niżnim Nowogrodzie, po piątkowym szczycie Rosja-UE. Powiedział, że strony uzgodniły, iż poszczególne kraje Unii będą wydawać certyfikaty bezpieczeństwa sprzedawanym do Rosji warzywom.
Źródło w moskiewskim przedstawicielstwie UE zasugerowało w rozmowie z „Rz", że wykreowanie przez Moskwę „afery ogórkowej" było demonstracją, związaną z rozmowami nt. przyjęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu. W myśl tej teorii chodziło o unaocznienie zachodnim partnerom, że dopóki Rosja znajduje się poza WTO, takie posunięcia są prawdopodobne, kiedy natomiast znajdzie się w Organizacji, jej przepisy będą już częściowo wiązać jej ręce i utrudniać tego rodzaju jednostronne działania.
Oznaki łagodzenia stanowiska Moskwy były widoczne już w środę. Rosyjskie sieci handlowe informowały w ciągu dnia, że otrzymały zakaz sprzedaży europejskich „owoców miękkich" (malin, jeżyn itd.). Jednak wieczorem organ nadzorujący prawa konsumentów, którego regionalne oddziały wydawały sklepom takie polecenia, zaprzeczył że wydał zakaz.
Miedwiediew powiedział, że Rosja liczy na wsparcie europejskich partnerów przy przyspieszaniu procesu wchodzenia do WTO, i dał wyraz frustracji z powodu tego, że choć jego kraj – zdaniem prezydenta – wypełnił już związane z tym obowiązki, proces się przedłuża. Dał jednak wyraz nadziei, że Rosja może zostać członkiem WTO do końca roku.
Przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy potwierdził, że strony chcą zakończyć proces przyjmowania Rosji do WTO do końca 2011 r. Podkreślił jednak, że to zagadnienie nie może być w żaden sposób wiązane z kampaniami wyborczymi. W Rosji w grudniu odbędą się wybory do Dumy, a w marcu – prezydenckie. Rosyjscy obserwatorzy uważają, że van Rompuy ostrzegł w ten sposób partnerów, że nie ma mowy, aby Unia przymknęła oko na ewentualne nie spełnianie przez Moskwę warunków akcesu do WTO ze względu na to, że rządzący Rosją potrzebują przedwyborczego sukcesu.