Reporterka TVP prawie skakała z radości, gdy udało jej się wreszcie trafić na bezdomnego z Polski. Przez całe czerwcowe przedpołudnie krążyła z ekipą po Hadze, wypatrując koczujących tam ponoć setkami Polaków. Bez skutku. W końcu, gdy przyjechała na spotkanie do polskiej ambasady, akurat zjawił się jeden, który szukał pomocy w powrocie do kraju.
Odesłać ich do kraju
Frank van Gool, właściciel agencji Otto Workforce, która od lat wysyła Polaków do pracy w Holandii, twierdzi, że problem bezdomności i bezrobocia wśród polskich migrantów to duża przesada. Jednak ostatnio znów został przywołany i to w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, w dyskusji po przemówieniu premiera Donalda Tuska inaugurującego polską prezydencję w Unii.
– Nie chcemy rumuńskich żebraków ani bezrobotnych Polaków w Holandii – grzmiał Barry Madlener, europoseł niezrzeszony i członek holenderskiej nacjonalistycznej Partii na rzecz Wolności (PVV). – Mamy bezrobocie, a Polacy pracują za mniejsze pieniądze albo musimy im płacić zasiłki. Trzeba ich odesłać do Polski – odpowiadał polskiemu europosłowi, Michałowi Kamińskiemu, który przypominał korzyści holenderskich firm z rozszerzenia Unii.
Polak jak Marokańczyk
Aleksandra Supernak, menedżer jednego z hoteli robotniczych, gdzie mieszkają pracujący w Holandii Polacy, twierdzi, że na co dzień nie odczuwa się antypolskich nastrojów.
– Nie wierzę, że nasza opinia publiczna ma negatywny stosunek do Polaków – podkreślał na spotkaniu z polskimi dziennikarzami znany polityk Rene van der Linden, przewodniczący holenderskiego Senatu. Według niego mamy w Holandii opinię dobrych, zdolnych fachowców, choć czasem szkodzi nam wizerunek ludzi, którzy za dużo piją.