Holenderski strach przed polskim bezrobotnym

Kraj potrzebuje pracy imigrantów, lecz obawia się skutków ich napływu

Aktualizacja: 11.07.2011 11:12 Publikacja: 11.07.2011 02:00

Holenderskie firmy potrzebują imigrantów. Za 25-30 lat krajowi będzie brakować prawie miliona pracow

Holenderskie firmy potrzebują imigrantów. Za 25-30 lat krajowi będzie brakować prawie miliona pracowników

Foto: PAP

Reporterka TVP prawie skakała z radości, gdy udało jej się wreszcie trafić na bezdomnego z Polski. Przez całe czerwcowe przedpołudnie krążyła z ekipą po Hadze, wypatrując koczujących tam ponoć setkami Polaków. Bez skutku. W końcu, gdy przyjechała na spotkanie do polskiej ambasady, akurat zjawił się jeden, który szukał pomocy w powrocie do kraju.

Odesłać ich do kraju

Frank van Gool, właściciel agencji Otto Workforce, która od lat wysyła Polaków do pracy w Holandii, twierdzi, że problem bezdomności i bezrobocia wśród polskich migrantów to duża przesada. Jednak ostatnio znów został przywołany i to  w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, w dyskusji po przemówieniu premiera Donalda Tuska inaugurującego polską prezydencję w Unii.

– Nie chcemy rumuńskich żebraków ani bezrobotnych Polaków w Holandii – grzmiał Barry Madlener, europoseł niezrzeszony i członek holenderskiej nacjonalistycznej Partii na rzecz Wolności (PVV). – Mamy bezrobocie, a Polacy pracują za mniejsze pieniądze albo musimy im płacić zasiłki. Trzeba ich odesłać do Polski – odpowiadał polskiemu europosłowi, Michałowi Kamińskiemu, który przypominał korzyści holenderskich firm z rozszerzenia Unii.

Polak jak Marokańczyk

Aleksandra Supernak, menedżer jednego z hoteli robotniczych, gdzie mieszkają pracujący w Holandii Polacy, twierdzi, że na co dzień nie odczuwa się antypolskich nastrojów.

– Nie wierzę, że nasza opinia publiczna ma negatywny stosunek do Polaków – podkreślał na spotkaniu z polskimi dziennikarzami znany polityk Rene van der Linden, przewodniczący  holenderskiego Senatu. Według niego mamy w Holandii opinię dobrych, zdolnych fachowców, choć czasem szkodzi nam wizerunek ludzi, którzy za dużo piją.

Jednak w komentarzach na  portalach holenderskiej Polonii  powtarzają się opinie, że Polacy stali się teraz w Holandii chłopcem do bicia, zastępując Turków i Marokańczyków.

– Nie udało nam się zintegrować imigrantów z Turcji i  Maroka,  więc teraz politycy wykorzystują  te przypadki w walce wyborczej – przyznaje van der Linde. Na antyimigracyjnej fali minister pracy   Hank Kamp  wystąpił  w kwietniu z propozycją nowej polityki wobec migrantów zarobkowych z  krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W tym z projektem, by prawo do pomocy socjalnej   przysługiwało  dopiero po pięciu latach pracy w Holandii. Przed upływem tego czasu migranci,  tracąc pracę i środki na utrzymanie, traciliby też prawo do pobytu.

Prawie milion wakatów

Plany deportacji bezrobotnych migrantów z Europy Środkowo-Wschodniej wzburzyły  kraje naszego regionu, w tym Polskę, która przypomina o   unijnej dyrektywie gwarantującej obywatelom UE swobodę przemieszczania i osiedlania się w Unii. Zaniepokoiła się też Komisja Europejska.

Zdaniem Anity Ryng, zastępcy ambasadora RP w Holandii, ostatnio negatywny PR wokół imigracji nieco tam zelżał. Pomogły wystąpienia pracodawców, w tym największego zrzeszenia agencji pracy tymczasowej w Holandii, ABU, które otwarcie twierdzi, że holenderskie firmy są uzależnione od pracowników z Polski. – Holandia by dziś stanęła bez pracy migrantów zarobkowych. A w obecnej sytuacji demograficznej za 25 – 30 lat będziemy potrzebować nawet 600 tys. pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej – podkreśla Jurrien Koops, wicedyrektor ABU. Holenderscy przedsiębiorcy przypominają prognozy, według których za 30 lat ich gospodarce  zabraknie prawie miliona pracowników.

Dom w Polsce

O korzyściach z polskiej migracji mówi też część polityków,  choćby ci z rolniczej Limburgii, gdzie bez Polaków padłyby szklarnie i gospodarstwa ogrodnicze. – Już mamy deficyt pracowników i będzie rósł, bo co roku 2 tys. osób przechodzi na emeryturę – mówi nam Patrick van den Broeck, deputowany Limburgii. Odpływu migrantów  boi się gmina Westland między Hagą i Rotterdamem, szklarniowe zagłębie, gdzie 90 proc. z 20 tys. cudzoziemskich pracowników to Polacy.

Nie tylko szklarnie, ale też zakłady przetwórcze i centra logistyczne bazują na sile roboczej z zagranicy. W fabryce sałatek  Heemskerk 60 – 70 proc. pracowników, którzy pakują i rozwożą produkty, to cudzoziemcy, głównie Polacy. Instrukcje przy maszynach są także po polsku.

– Gdybyśmy wyjechali, nie miałby tu kto robić – mówi Władysław Maj z Wadowic, który pracuje w Heemskerk od czterech lat. Ani on, ani Jerzy Dróżka ze Śląska, który w Holandii pracuje od ośmiu lat, nie zamierza zostać tam na stałe – w Polsce mają rodziny i domy.

Jurrien Koops przypomina, że według badań ABU tylko co szósty Polak pracujący w Holandii (a nie większość, jak twierdzi rząd) zamierza zostać tam na stałe. – Obawiamy się, że obecna, wroga wobec migrantów polityka rządu w połączeniu z otwarciem rynku pracy w Niemczech może zaszkodzić holenderskim firmom – dodaje Koops.

Jak Włosi i Hiszpanie

Polscy dyplomaci zabiegają, by Holendrzy przestali utożsamiać polską migrację z turecką i marokańską, kojarzoną z dużym bezrobociem, przestępczością i niskim wykształceniem. – Chcemy być porównywani z Hiszpanami i Włochami, którzy też przyjeżdżali do Holandii do pracy – mówi Anita Ryng.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.blaszczak@rp.pl

Reporterka TVP prawie skakała z radości, gdy udało jej się wreszcie trafić na bezdomnego z Polski. Przez całe czerwcowe przedpołudnie krążyła z ekipą po Hadze, wypatrując koczujących tam ponoć setkami Polaków. Bez skutku. W końcu, gdy przyjechała na spotkanie do polskiej ambasady, akurat zjawił się jeden, który szukał pomocy w powrocie do kraju.

Odesłać ich do kraju

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Biznes
Londyn uderza w Moskwę największymi sankcjami w historii
Biznes
Nowy prezes PGZ przyszedł z Grupy Azoty
Biznes
Prezes Grupy Azoty rezygnuje z funkcji
Biznes
Umowa USA-Wielka Brytania gotowa. UE zniecierpliwiona. Nowy papież z Ameryki
Biznes
Cyfrowa rewolucja w samorządach
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem