Ustawa regulująca opodatkowanie wydobywania gazu i ropy w Polsce oraz ustalająca zasady przyznawania koncesji i kontroli nad firmami eksploatującymi złoża utknęła w Ministerstwie Środowiska. Od blisko pół roku blokują ją szefowie resortu finansów, Skarbu Państwa oraz MSZ. Każdy z ministrów ma inny powód, by sprzeciwiać się rozwiązaniom proponowanym przez ministra środowiska Marcina Korolca i jego zastępcę Piotra Woźniaka, głównego geologa kraju.
109 koncesji
poszukiwawczych wydało do tej pory Ministerstwo Środowiska. Najwięcej posiadają PGNiG i Petrolinvest
Ustawa miała być ogłoszona w kwietniu. W ostatniej chwili jednak resort środowiska odwołał konferencję w tej sprawie. Od tamtej pory projekt owiany jest tajemnicą. Jego szczegóły na nieformalnych spotkaniach omawiają przedstawiciele resortu środowiska – najczęściej z Jackiem Rostowskim, Mikołajem Budzanowskim oraz Radosławem Sikorskim. Dla tych ministrów sprawa ma szczególną wagę, bo na rozmowy przychodzą osobiście. Nigdy nie przysyłają zastępców. Oficjalnie wszystkie ministerstwa odmówiły komentowania sporu wewnątrz rządu. „Rz" ustaliła jednak, że główny spór wywołuje sposób kontroli firm, które będą inwestować w wydobycie gazu łupkowego. Projekt Ministerstwa Środowiska jest wzorowany na rozwiązaniach norweskich, duńskich i holenderskich. Według nich udziałowcem każdej koncesji jest państwowa spółka. Jej zadaniem jest kontrola, czy np. inwestor nie zawyża kosztów, a przez to nie płaci zbyt niskich podatków w kraju, w którym prowadzi inwestycje. Według tych rozwiązań państwo ma prawo odmówić udzielenia koncesji firmie niewiarygodnej, a nawet nie zgodzić się na kupienie przez nią spółki już posiadającej koncesje.
To właśnie te zapisy wywołują konflikt. Według informacji „Rz" szef MSZ Radosław Sikorski uważa, że tak ścisła kontrola państwa odstraszy zagranicznych inwestorów – zwłaszcza z USA. Podobne obawy deklaruje Jacek Rostowski. Podczas rozmów miał on też zaproponować powołanie specjalnej policji geologicznej, która kontrolowałaby pracę firm wydobywczych, i zadeklarować, że jest w stanie na ten cel przeznaczyć kilkadziesiąt milionów złotych z budżetu.