Rz: Na początku wyścigu do budowy systemu antyrakietowego w naszym kraju Thales startował w konsorcjum z Polskim Holdingiem Obronnym. Ostatecznie w finale znaleźli się Amerykanie z Raytheona i europejskie konsorcjum Eurosam, właśnie z Thalesem. Jak te zmiany wpłyną na możliwości kooperacji z polskimi firmami zbrojeniowymi?
Mariusz Marczewski
: Mogę zapewnić, że będziemy elastyczni. Oczekujemy, że wymagania, które ostatecznie ogłosi Ministerstwo Obrony Narodowej, pozwolą nam zaproponować ten sam, co w czasie dialogu technicznego, poziom współpracy opartej na trzech filarach. Chodzi tu o transfer technologii, przekazanie know-how z zakresu zarządzania dużymi projektami obronnymi oraz utrzymanie i stworzenie 5–7 tys. stanowisk pracy.
Czy możliwa jest kooperacja z polskimi spółkami przy budowie wielofunkcyjnych radarów kierowania ogniem, na czym zależy polskiej zbrojeniówce? Thales odnosił się do tego z dystansem.
Nasza oferta dotyczy współpracy długoterminowej, w tym wspólnego rozwoju zaawansowanego wielofunkcyjnego radaru kierowania ogniem dla Polski, Francji i na eksport. Słowem, polski przemysł obronny nie tylko będzie wytwarzał dużą część systemu, ale również uczestniczył w rozwoju technologii. Proponujemy też nasze doświadczenie w projektowaniu systemów kompatybilnych z systemami NATO. Dzięki temu Polska stanie się samowystarczalna, zdolna do dostosowania i modyfikowania systemu obrony powietrznej do własnych potrzeb.