Kredyty i inne należności sektora niefinansowego urosły na koniec października o 0,8 proc. rok do roku w porównaniu z 0,1 proc. we wrześniu, ale poprawa wynika w dużej mierze z osłabienia złotego. Przyrost depozytów sektora niefinansowego wyniósł 13,9 proc., czyli nieco wyhamował względem września.
Doskwiera niepewność
Ekonomiści PKO BP zwracają uwagę, że po wyłączeniu wpływu walutowego wolumen kredytów pogłębił spadek względem września. Skurczył się portfel kredytów konsumpcyjnych, co wiążą ze spadkiem wydatków gospodarstw domowych. Nadal spowalnia tempo wzrostu złotowych kredytów hipotecznych i wciąż topnieją rok do roku kredyty dla przedsiębiorstw, choć w porównaniu z wrześniem widoczny był wzrost o 1,6 mld zł (po korekcie o efekty kursowe), największy od marca tego roku. „Stoi za tym zarówno odbicie kredytów obrotowych, jak i inwestycyjnych. Może to wskazywać na stopniowy wzrost aktywności gospodarczej i zwiększenie popytu na finansowanie zapasów przed sezonem świątecznych zakupów" – oceniają ekonomiści PKO BP.
Depozyty przedsiębiorstw niefinansowych przewyższają już ich kredyty i inne należności wobec banków, do czego przyczyniła się pandemia (wzrost płynności dzięki rządowym tarczom i spadek inwestycji). Depozyty firm na koniec października były o 26,5 proc. wyższe niż rok temu, a kredyty skurczyły się o 3,2 proc. To rodzi obawy, że wzrost kredytów w tym segmencie w przyszłym roku będzie wolniejszy, niż wynikałoby to z odbicia gospodarczego.
– Dlaczego miałyby odbić kredyty dla firm, skoro zalane zostały płynnością z tarcz i nawet w normalnych warunkach nie były skore do zaciągania kredytów? Niepewność gospodarcza rośnie, o tym się jeszcze nie mówi, ale budżet prędzej czy później będzie musiał być równoważony, a to oznacza wyższe podatki – ocenia Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. – Dodatkowo kłótnia z UE nie zachęca do inwestycji. Firmy od lat nie zaciągają zbyt wielu kredytów i to raczej się nie zmieni, tym bardziej że teraz mają tak dużo depozytów – dodaje.