Nawet jeżeli we wrześniu inflacja spadnie poniżej 10 proc., to oprocentowania depozytów jej nie wyprzedzą. Tuż po decyzji RPP zniknęły z rynku lokaty oprocentowane w wysokości 8 proc. i więcej. Została jedna – miesięczna – w Banku Nowym z oprocentowaniem 8,6 proc. Bank ten jednak udowodnił, że szybko reaguje na sytuacje na rynku, więc za chwilę i tego depozytu nie będzie. W przypadku kont oszczędnościowych w piątek skończyła się promocja Citibanku – 9,5 proc. dla nowych klientów na cztery miesiące do 100 tys. zł. Do 27 września natomiast można się jeszcze załapać na 8 proc. w mBanku, ale zakładając eKonto osobiste i rachunek Moje Cele.
A o rocznych lokatach w ogóle nie warto wspominać. Jak przypomina Bartosz Turek, główny analityk HREIT, sytuacja, w której przeciętne roczne lokaty nie są w stanie uchronić naszych oszczędności przed utratą siły nabywczej, trwa już od lat. – Wszystko zaczęło się na przełomie lat 2015–2016, a dostępne dziś dane sugerują, że podobnie będzie z lokatami zakładanymi w bieżącym roku. Z szacunków HREIT wynika, że w tym okresie ktoś, kto zanosiłby do banku swoje oszczędności i zakładał przeciętny roczny depozyt, straciłby łącznie ponad jedną czwartą siły nabywczej posiadanych oszczędności – stwierdza.
Czytaj więcej
Po zaskakującym cięciu stóp kurs złotego sięga dna. Cierpi biznes, ale też np. frankowicze.
Polacy kochają lokaty
Pomimo perspektywy, w której lokaty nie pokonują inflacji, Polacy chętnie zanoszą bajońskie wręcz sumy do banków. Działo się tak nawet w 2021 roku. – Przypomnijmy, że wtedy oprocentowanie lokat było bliskie zeru, a i tak co miesiąc Polacy zakładali lokaty opiewające na co najmniej kilkanaście miliardów złotych. Gdy jednak nominalne oprocentowanie przekroczyło 5 proc. (w drugiej połowie 2022 roku), to suma zakładanych co miesiąc lokat zaczęła przekraczać 60–80 miliardów złotych – przypomina Bartosz Turek. I zwraca uwagę, że nawet dziś wciąż przeciętny depozyt raczej nie daje szans, aby uchronić przed utratą siły nabywczej przez oszczędności, ale przynajmniej bank do powierzonych mu 10 tys. zł doliczy w skali roku kilkaset złotych odsetek, a nie kilkanaście.
Banki, obserwując zmiany i prognozy rynkowe, już od co najmniej kilkunastu miesięcy dostosowywały ofertę skierowaną do oszczędzających. Na początku polegało to na oferowaniu promocyjnych depozytów na krótsze okresy. – Od kilku miesięcy do tego repertuaru dołączyły cięcia stawek w przypadku lokat i rachunków oszczędnościowych – zauważa Bartosz Turek.