Stefan Ingves, szef tamtejszego banku centralnego tłumaczył, że instytucje te pokryją straty z innych operacji.
- 80 proc. prawdopodobnych strat w trzech krajach nadbałtyckich dotyczą Swedbanku i SEB — mówił Stefan Ingves cytując prognozy Riksbanku.
Szwedzkie banki są największymi instytucjami oferującymi kredyty na Litwie, Łotwie i Estonii. Ich portfel kredytowy wynosi ok. 400 mld koron szwedzkich (55 mld dolarów), z czego 80 proc. to kredyty w euro. Litwa, Łotwa i Estonia wyjątkowo mocno ucierpiały z powodu kryzysu. Według Fitch rating w zeszłym roku gospodarka Łotwy i Litwy skurczyły się o 18 proc., a Estonii 14 proc.
- Konieczne będzie kontynuowanie dokapitalizowania banków w Estonii, na Litwie i Łotwie przez ich matki-spółki — uważa Stefan Ingves. Według Riksbanku straty szwedzkich banków związane ze złymi kredytami w latach 2009-2011 mogą wynieść 155 mld koron, z czego zdecydowana większość będzie pochodzić ze spółek-córek w krajach nadbałtyckich. Zarówno Swedbank, jak i SEB organizowały w zeszłym roku emisję akcji z prawem poboru, po to, by mieć pokrycie strat.
Swoje banki we wspomnianych krajach mają także norweski DnB Nor oraz duński Danske Bank.