Nawet o 11 proc. taniały w piątek walory hiszpańskiego Banco Santander, największej grupy bankowej w Europie i właściciela m.in. polskiego BZ WBK. Tak dużego spadku notowań nie było od 2010 r. Przecena to reakcja inwestorów na zapowiedź obniżenia dywidendy, rozwodnienia akcji i niski kurs walorów (6,18 euro) w procesie budowania przyspieszonej księgi popytu. Emisja papierów ma zwiększyć fundusze banku aż o 7,5 mld euro.
Decyzja o zebraniu środków to zapowiedź zmian w polityce Santandera. Ana Botin, szefowa rady nadzorczej i córka zmarłego we wrześniu 2014 r. Emilio Botina, twórcy potęgi tego banku, przekonuje, że podwyższenie kapitału jest niezbędne. – Dotychczasowe władze utrzymywały, że nie chcą lub nie potrzebują podwyższania kapitału – powiedział „Bloombergowi" Benjie Creelan-Sandford, analityk z Macquarie Group. – Nowe kierownictwo chwyciło byka za rogi i postanowiło uporać się z problemem – tłumaczy.
Jak dodaje Ana Botin, grupa ma za mało bezpiecznych funduszy w stosunku do swoich głównych konkurentów. Emisja akcji pozwoli podwyższyć wskaźnik kapitałów podstawowych (CET1) z 8,3 proc. do 9,7 proc. za 2014 r. oraz z planowanych ok. 9 proc. do ok. 10 proc. za 2015 r.
Pozyskane środki mają być przeznaczone na rozwijanie biznesów grupy i wykorzystywanie możliwości rynków, na których Santander jest obecny. – Nie planujemy przy tym znaczących przejęć, ze względu na duże możliwości wzrostu organicznego – zaznacza Botin. Analitycy w jej postawie dopatrują się zaprzeczenia polityki ojca. Ten od 1986 r. przeznaczył na akwizycje ponad 70 mld dol.
Różnice w podejściu ojca i córki widać też w kwestii dywidendy. Ana Botin za 2015 r. zamierza przekazać akcjonariuszom banku 0,2 euro na akcję (w czterech transzach), a w kolejnych latach wypłacać do 30–40 proc. osiąganego zysku. Oznacza to, że stopa dywidendy wyniosłaby ok. 3,3 proc., podczas gdy średnia z ostatnich pięciu lat to 5,4 proc. Co więcej, dywidenda będzie gotówkowa, a nie jak zwykle do tej pory w postaci akcji.