Warto być na rynku amerykańskim

PGNiG ma potencjał do stania się marką międzynarodową – mówi p.o. prezesa gazowniczej spółki Piotr Woźniak.

Publikacja: 27.12.2015 21:05

Warto być na rynku amerykańskim

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Postępująca w Polsce liberalizacja rynku gazu powoduje, że PGNiG systematycznie traci udziały w rynku. Czy nowy zarząd bardziej będzie walczył o utrzymanie udziałów, czy też dodatnich marż na sprzedaży błękitnego paliwa?

Piotr Woźniak: W związku z postępującą liberalizacją PGNiG ostatnio zbyt szybko traciło udziały w rynku gazu. To proces nieuchronny, ale trzeba skuteczniej walczyć o utrzymanie jak największego kawałka tego „gazowego tortu". Dziś jednym z naszych głównych celów jest poprawa pozycji rynkowej grupy. Będziemy przekonywać klientów do pozostania z nami oferując im przede wszystkim atrakcyjne programy rabatowe. Zamierzamy je dostosowywać do zmieniających się warunków rynkowych. Dziś już prawie wszyscy odbiorcy przemysłowi nie płacą za gaz stawek określonych w taryfie. Często są to nawet znacznie mniejsze stawki. W tej sytuacji pojawia się pytanie: po co w ogóle nam taryfy? Rozumiem, że chodzi bardziej o wyznaczenie cen maksymalnych niż realnych cen dla odbiorców.

Czy poprzez programy rabatowe PGNiG również będzie walczyło o odbiorców detalicznych?

Konkurencja na rynku gazu jest coraz większa w każdej grupie odbiorców. Aby nie tracić na jej rzecz mniejszych odbiorców również dla nich będziemy rozbudowywać ofertę programów rabatowych.

URE zatwierdziło niższe taryfy na gaz tylko na pierwszy kwartał przyszłego roku. Czy w kolejnych kwartałach należy spodziewać się dalszej obniżki cen?

W tej sprawie dużo będzie zależało od sytuacji na rynku ropy i gazu. Dziś mogę jedynie zadeklarować, że opłaty za błękitne paliwo pobierane przez PGNiG od końcowych odbiorców będą podążały za cenami rynkowymi.

Jednym z kluczowych obszarów aktywności poprzedniego zarządu były programy oszczędnościowe. Czy zarząd będzie je kontynuował?

Chcemy przede wszystkim kontynuować prace nad poprawą efektywności grupy kapitałowej. W tym zakresie poprzedniemu zarządowi udało się osiągnąć niektóre cele. Drugą odsłoną programu poprawy efektywności grupy kapitałowej PGNiG miał być wstępnie przygotowany tzw. Program Działalności Gospodarczej, którego celem ma być realizacja strategii w całej grupie kapitałowej. Aby przyniósł on efekty oczekiwane przez akcjonariuszy, wymaga jednak istotnych modyfikacji.

Nowy zarząd PGNiG zdecydował o wypłacie pracownikom nagród pieniężnych, których poprzednie kierownictwo nie zamierzało wypłacać. Czy to nie spowoduje pogorszenia wyników grupy?

Poprzedni zarząd nie chciał wypłacić pracownikom nagród mimo, że im się one należały zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Co więcej, zawiązał na ten cel rezerwę, która obniżyła zyski grupy. Ja zrealizowałem to, co wcześniej obiecano załodze. Umów należy dotrzymywać. Tym bardziej, że największym kapitałem PGNiG są właśnie ludzie. To w żaden sposób nie wpływa na pogorszenie zysków firmy. Co do zasady - w przyszłości zamierzam prowadzić dialog z załogą i dzielić się zyskami grupy kapitałowej z pracownikami, jeśli te będą rosły. Jeśli wyniki będą spadać, to podwyżek nie będzie.

Starczy pieniędzy na dywidendę dla akcjonariuszy?

Poziom dywidendy również będzie pochodną zysków uzyskiwaną przez całą grupę kapitałową PGNiG. Ostatecznie o tym, jaka część zysku pójdzie do podziału pomiędzy akcjonariuszy zdecyduje nasz główny udziałowiec, czyli Skarb Państwa.

Część firm wchodzących w skład grupy PGNiG planowano sprzedać, np. turystyczną Geovitę, czy budowlaną firmę PGNiG Technologie. Na razie nie sfinalizowano jednak żadnej istotnej transakcji. Jak będzie nowy zarząd postępował w sprawie tych podmiotów.

W tego typu sprawach pojawia się pytanie, czy sprzedać je za wszelką cenę, czy też najpierw zrestrukturyzować i dopiero potem sprzedać. Dziś jesteśmy na etapie analiz dotyczących dalszego postępowania wobec poszczególnych podmiotów i tym samym trudno przesądzać o ich dalszych losach.

Czy obowiązująca w PGNiG strategia na lata 2014-2022 będzie kontynuowana?

Rewolucji nie będzie. Podtrzymujemy realizację określonych w strategii założeń. Mamy jednak swoje pomysły na funkcjonowanie i rozwój grupy. Z tego powodu do określonych dotychczas celów, w wielu przypadkach, będziemy podchodzić inaczej niż nasi poprzednicy. O szczegółach na razie nie chcę mówić. Myślę, że dokładnie sformułujemy je na początku przyszłego roku w szczegółowym planie działalności na 2016 rok. Z rzeczy pewnych, mogę powiedzieć, że będę wzmacniał pozycję firmy na norweskim szelfie kontynentalnym. PGNiG ma potencjał do bycia marką międzynarodową, a projekt PGNiG w tym regionie bardzo dobrze się rozwija. Ponadto, będziemy także rozwijać projekt w Pakistanie, gdzie niedawno otworzyliśmy naszą pierwszą kopalnię gazu.

Największe zyski PGNiG cały czas osiąga z wydobycia ropy i gazu. Jaką wizję rozwoju tej działalności ma grupa?

Działalność poszukiwawczo - wydobywczą w kraju i na rynkach zagranicznych chcemy rozwijać w sposób równomierny. W tym kontekście konieczne jest m.in. powiązanie eksploatacji złóż gazu z realizowanym importem. Nie zapominajmy, że za siedem lat wygaśnie kontrakt jamalski, na mocy którego sprowadzamy błękitne paliwo z Rosji. Ponieważ chcemy się uniezależnić od dostaw ze Wschodu musimy pomyśleć o alternatywnych kierunkach ale takich które faktycznie zapewnią nam inny surowiec niż rosyjski. Między innymi dlatego, w marcu 2007 r., jeszcze jako minister gospodarki, koordynowałem zakup przez PGNiG pierwszych trzech licencji złóż poszukiwawczo - wydobywczych na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. Ówczesna akwizycja była pionierska dla PGNiG pod względem swojej skali. Warto też podkreślić, że czas zweryfikował tę decyzję nie tyle pozytywnie, co bardzo pozytywnie - z czego najbardziej cieszą się akcjonariusze PGNiG.

Kilka lat temu PGNiG rozważało budowę gazociągu, którym chciało importować surowiec z Norwegii. Czy zarząd powróci do realizacji tej koncepcji?

Dziś za rozwój sieci przesyłowej w Polsce już nie odpowiada PGNiG więc raczej nie będziemy bezpośrednio odpowiadać za budowę gazociągu do Norwegii. Surowiec z obszaru Morza Północnego warto jednak sprowadzać bo to, poza gazoportem, jedyna prawdziwa alternatywa dla gazu rosyjskiego. Dzięki temu m.in. minimalizujemy ryzyko przerw w dostawach, co w przeszłości przecież się zdarzało oraz uniezależniamy się od dostaw z jednego kierunku. Warto też pamiętać, że w Norwegii są jasne i stabilne reguły funkcjonowania firm na rynku wydobywczym, co niewątpliwie zachęca do rozwijania działalności w tym kraju. W kontekście możliwego połączenia gazowego z szelfem norweskim należy zauważyć, że projekt ten pozwoli PGNiG na wykorzystanie naturalnych synergii pomiędzy segmentami grupy. Mam na myśli sprowadzanie na polski rynek gazu, który PGNiG wydobywa na norweskich koncesjach. Taka możliwość byłaby kolejnym argumentem przemawiającym za rozwojem należącego do PGNiG portfela upstream w tym regionie, co zresztą dotychczas wpływało pozytywnie na wyniki firmy.

Gdzie, poza Norwegią, PGNiG będzie rozwijało działalność poszukiwawczo - wydobywczą?

O Pakistanie już wspominałem. Rynkiem, na którym warto być, jest Ameryka Północna. W perspektywie najbliższych lat tylko USA mogą zwiększyć eksport gazu o taki wolumen, jaki dziś wydobywa Norwegia. To są ogromne ilości. Dodatkowo za Atlantykiem surowiec jest wyjątkowo tani. Tym samym w przyszłości USA mogą stanowić dla Polski miejsce skąd będzie pozyskiwany. Tym samym nasza obecność na rynku północnoamerykańskim wydaje się w pełni uzasadniona.

A co z wydobyciem krajowym?

Gaz krajowy zawsze był i nadal jest dla Polski najtańszym dostępnym surowcem. Poszukiwania i zagospodarowywanie złóż wiąże się jednak z dużymi kosztami. Z drugiej strony ceny błękitnego paliwa mocno spadły, co powoduje, że opłacalność takich przedsięwzięć też jest dziś mniejsza niż jeszcze rok temu. Z tego względu kolejne przedsięwzięcia trzeba przeanalizować pod względem opłacalności. W tym zakresie opracowujemy plan dalszy działań na najbliższe lata. Co do zasady ma on doprowadzić do jak najbardziej efektywnego wykorzystania krajowych zasobów.

W ostatnich latach średnie krajowe wydobycie gazu wynosiło około 4 mld m sześc. rocznie. Czy jest szansa na jego istotny wzrost?

Dziś jest jeszcze za wcześnie na tak jednoznaczne deklaracje. Na pewno chcielibyśmy zwiększyć wydobycie ale trzeba zdawać sobie sprawę, że nie nastąpi to szybko.

Ważnym obszarem dotychczasowej strategii PGNiG była energetyka. Czy koncern będzie nadal inwestował w tym segmencie rynku?

W Polsce zaczyna brakować prądu więc jego ceny powinny rosnąć. To bardzo perspektywiczny rynek więc będziemy go rozwijać. Dotychczas niewiele w tym obszarze zrobiono. Zamierzamy to zmienić m.in. poprzez udział w konsolidacji segmentu ciepłowniczego.

Dotychczas grupa PGNiG przeznaczała na inwestycje 4-5 mld zł rocznie. Ile wyniosą one w kolejnych latach?

Naszym celem jest zwiększenie poziomu realizowanych inwestycji. Szczegółowe plany wkrótce powinny powstać.

CV

Piotr Woźniak pełni obowiązki prezesa PGNiG od kilkunastu dni. W latach 2000–2002 zajmował w spółce stanowisko wiceprezesa ds. handlu i restrukturyzacji. Od 2005 do 2007 r. był ministrem gospodarki, a od 2011 do 2013 r. wiceministrem środowiska i głównym geologiem kraju.

Postępująca w Polsce liberalizacja rynku gazu powoduje, że PGNiG systematycznie traci udziały w rynku. Czy nowy zarząd bardziej będzie walczył o utrzymanie udziałów, czy też dodatnich marż na sprzedaży błękitnego paliwa?

Piotr Woźniak: W związku z postępującą liberalizacją PGNiG ostatnio zbyt szybko traciło udziały w rynku gazu. To proces nieuchronny, ale trzeba skuteczniej walczyć o utrzymanie jak największego kawałka tego „gazowego tortu". Dziś jednym z naszych głównych celów jest poprawa pozycji rynkowej grupy. Będziemy przekonywać klientów do pozostania z nami oferując im przede wszystkim atrakcyjne programy rabatowe. Zamierzamy je dostosowywać do zmieniających się warunków rynkowych. Dziś już prawie wszyscy odbiorcy przemysłowi nie płacą za gaz stawek określonych w taryfie. Często są to nawet znacznie mniejsze stawki. W tej sytuacji pojawia się pytanie: po co w ogóle nam taryfy? Rozumiem, że chodzi bardziej o wyznaczenie cen maksymalnych niż realnych cen dla odbiorców.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił