Można próbować pozywać państwo za wybory w trakcie epidemii koronawirusa

Ciekawy proces, choć bez gwarancji zwycięstwa – zgodnie mówią prawnicy pytani o możliwy pozew za narażenie zdrowia przez wybory przeprowadzane w czasie epidemii.

Aktualizacja: 30.03.2020 10:46 Publikacja: 29.03.2020 19:31

Można próbować pozywać państwo za wybory w trakcie epidemii koronawirusa

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jeśli w ostatniej chwili nic się nie zmieni, będą wybory prezydenckie w czasie epidemii SARS-CoV-2. Pewnie stanie się to podstawą protestów wyborczych, będzie oceniane przez PKW i Sąd Najwyższy, który orzeknie o ważności wyborów. Może też nocna, nagła i wątpliwa regulaminowo zmiana kodeksu wyborczego trafi do Trybunału Konstytucyjnego. Ale czy narażenie zdrowia wyborców, członków komisji i listonoszy, którzy będą odbierać od chorych i poddanych kwarantannie pakiety do głosowania korespondencyjnego, może być materiałem na pozew cywilny?

Ale by to była sprawa

Według szacunków Unii Metropolitalnej i Związku Miast Polskich mowa o prawie 450 tys. osób: listonoszach, samorządowcach, członkach komisji wyborczych, opiekunach lokali, informatykach.

– Poczta jest od tego, by służyć obywatelom i państwu. Ale muszą być warunki do bezpiecznego wykonywania obowiązków. Nikt nie wie, jaka będzie sytuacja w maju, ale postaramy się podołać – mówi Bogumił Nowicki, szef NSZZ Solidarność pracowników Poczty Polskiej. Związkowcy jeszcze niedawno alarmowali, że listonosze i pracownicy okienkowi narażeni na kontakt z zakażonym nie mają rękawiczek ani maseczek. Według Bogumiła Nowickiego na poczcie jest z tym już lepiej.

– Wyobrażam sobie niezwykły proces sądowy, ale dowodowo trudny, choć nie niemożliwy – mówi adwokat Andrzej Michałowski. W jego ocenie oczywiście wadliwe uchwalenie przepisów, które mogą wywołać skutki prawne (dla ważności wyborów) i faktyczne (dla zdrowia), może być podstawą do roszczenia przeciwko Skarbowi Państwa. Parlament to organ kolegialny. Kogo pozwać? Powód nie musi tego dokładnie wiedzieć, a właściwy organ może ustalić sąd.

Trudniejsza sprawa z ustaleniem, o co pozywać. Wykazanie szkody majątkowej w postaci utraty zdrowia mogłoby być trudne. Może to właściwa droga dla np. listonoszy czy członków komisji wyborczych, którzy jednak z racji swej funkcji i tak ponoszą ryzyko zakażenia nie tylko koronawirusem, ale też innymi chorobami przenoszonymi kropelkowo.

A zwykły wyborca? Chyba dobra osobiste rozumiane jako pozbawienie możliwości zagłosowania z powodu naruszenia prawa do wyboru prezydenta w bezpiecznych warunkach.

Czytaj także:

Wiesław Kozielewicz: Zanim TK orzeknie, będą już wybory

Marek Domagalski: Techniczna zmiana Kodeksu wyborczego w ogniu polityki

Wojciech Tumidalski: Wiele problemów prawnych z nocną zmianą Kodeksu wyborczego

Kontrola rozproszona

Katalog tych dóbr jest otwarty i stwarza sądowi możliwość dokonania rozproszonej kontroli konstytucyjności przepisów w kontekście art. 5 konstytucji (o obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa obywateli). Byłaby to też okazja do oceny noweli kodeksu wyborczego, która arbitralnie ustaliła na 60 lat granicę wieku osób mogących korzystać z głosowania korespondencyjnego. Młodsi, a przewlekle chorzy czy po prostu obawiający się zakażenia, nie będą mogli z tego skorzystać.

Podstawą pozwu mogłoby być tzw. zaniechanie legislacyjne, ale to trudna dowodowo ścieżka np. dla realizacji roszczenia majątkowego – ocenia mec. Michałowski.

Adwokat Filip Wejman widzi szansę na skuteczne powództwo o ochronę dóbr osobistych w związku z zaniechaniem legislacyjnym, jeśli dałoby się udowodnić, że władza miała obowiązek wprowadzić stan nadzwyczajny, w czasie którego nie przeprowadza się żadnych wyborów.

Parlament zaniechał

– W sprawie o naruszenie dóbr osobistych lub o naprawienie szkody majątkowej powód może podnosić, że w obliczu obecnej epidemii państwo miało obowiązek wprowadzić stan klęski żywiołowej, co z kolei spowodowałoby przesunięcie wyborów – mówi dr hab. Iwona Karasek-Wojciechowicz. – Gdyby więc państwo spełniło swój obowiązek, to wyborca nie zaraziłby się ani nie wystawiał na znaczne ryzyko zarażenia przy okazji uczestnictwa w wyborach 10 maja. Całą sprawę, w tym obowiązek wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, powinien oceniać sąd powszechny, nie zaś Trybunał Konstytucyjny. Główne problemy w takiej sprawie to związek przyczynowy oraz obowiązek wprowadzenia stanu nadzwyczajnego – dodaje dr hab. Karasek-Wojciechowicz.

Maciej Ślusarek adwokat

Ewentualny pozew łączyłbym z niewprowadzeniem stanu nadzwyczajnego. Konstytucja ma bezpośrednie zastosowanie w sporach cywilnych jednostki i państwa. Na jej podstawie można formułować zarzut bezprawnego działania lub zaniechania. Może to powodować duże utrudnienia w korzystaniu z prawa wyborczego: nie mogę startować w wyborach, gdy nie mogę prowadzić kampanii, a jako obywatel – może nie zagłosuję ze względu na zapewnienie sobie i najbliższym bezpieczeństwa. Konieczny kontakt w komisjach wyborczych może być narażeniem życia i zdrowia. Sąd może sformułować nowy rodzaj dobra osobistego: niezakłócony udział w wyborach. Jeśli uzna niewprowadzenie stanu nadzwyczajnego za bezprawne, może przyjąć do rozpoznania roszczenie np. o wstrzymanie wyborów.

Jeśli w ostatniej chwili nic się nie zmieni, będą wybory prezydenckie w czasie epidemii SARS-CoV-2. Pewnie stanie się to podstawą protestów wyborczych, będzie oceniane przez PKW i Sąd Najwyższy, który orzeknie o ważności wyborów. Może też nocna, nagła i wątpliwa regulaminowo zmiana kodeksu wyborczego trafi do Trybunału Konstytucyjnego. Ale czy narażenie zdrowia wyborców, członków komisji i listonoszy, którzy będą odbierać od chorych i poddanych kwarantannie pakiety do głosowania korespondencyjnego, może być materiałem na pozew cywilny?

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów