To ostatni dzień jaki ustawa o wyborach prezydenckich 2000 r. daje SN na podjęcie w tej kwestii uchwały. Posiedzenie zostało wyznaczone na godz. 12.00 w największej sali rozpraw SN przy zachowaniu zabezpieczeń przeciwepidemicznych.

Do Sądu Najwyższego wpłynęło w sumie ponad 5800 protestów wyborczych. Dotychczas (do środy 29 lipca do godz. 10.00) Sąd Najwyższy rozpoznał 277 protestów. W przypadku 12 protestów sąd uznał zarzuty w nich zawarte za zasadne, lecz bez wpływu na wynik wyborów. Zarzuty 25 zostały uznane za niezasadne, a w odniesieniu do 240 protestów sąd postanowił pozostawić je bez dalszego biegu.

Na podstawie tych orzeczeń (formalnie opinii) oraz opinii Państwowej Komisji Wyborczej cała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN podejmuje uchwałę w sprawie ważności wyborów.

W historii Polski nie zdarzyło się jednak unieważnienie wyborów ogólnopolskich, zdarzały się natomiast lokalne unieważnia np. wyboru radnego, gdzie może decydować nawet jeden nieważny głos. Andrzej d Duda dostał jednak 422 tys głosów więcej niż Rafał Trzaskowski.

Gdyby SN uznał, że stwierdzone nieprawidłowości wyborcze, miały takie znaczenie, że wynik głosowania byłby inny, musiałby stwierdzić nieważność wyborów.

Pojawiły się też apele o swego rodzaju zablokowanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych protestami wyborczymi, co mogłoby otworzyć nowy spór konstytucyjny czy czasem nie należy powtarzać wyborów.

I choć protestów było więcej niż zwykle (pomijając wybory Lech Wałęsa - Aleksander Kwaśniewski, kiedy wpłynęło ich ponad 600 tys. zresztą bez skutku) to kierownictwo Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zapewniało, że tak zorganizuje jej pracę, że da radę terminu dotrzymać. Wiemy też że I prezes SN Małgorzata Manowska oddelegowała do pracy biurowej nad protestami urzędników sądowych z innych izb SN.