Żółta kartka dla Serbii

Belgrad powinien zdecydować się, czy chce wstąpić do Unii, czy przyjaźnić się z Rosją. Na dwóch stołkach naraz nie można siedzieć.

Aktualizacja: 04.09.2019 06:23 Publikacja: 02.09.2019 17:52

Premier Serbii Ana Brnabić

Premier Serbii Ana Brnabić

Foto: AFP

– Nie możecie jednocześnie poruszać się w kilku przeciwnych kierunkach. Jeśli poważnie myślicie o Europie, to podejmujcie decyzje zbliżające was do niej. A tego nie można powiedzieć o tej, którą podjeliście ostatnio – zwrócił się do serbskich przywódców minister spraw zagranicznych Słowacji Miroslav Lajčák.

Słowak mówił w imieniu unijnych ministrów spraw zagranicznych o zapowiedzi podpisania 25 października przez Serbię umowy o wolnym handlu z Euroazjatycką Unią Gospodarczą, w której dominuje Rosja. Informację o tym podał na Twitterze nowy rosyjski ambasador w Belgradzie Aleksandr Bocak-Charczenko: „To będzie znaczące wydarzenie”.

Przeczytaj też: Rosyjskie polowanie na Czeczenów

Założona w 2015 r. Unia jednoczy w strefie wolnego handlu Rosję, Białoruś, Armenię, Kazachstan i Kirgizję. Rok wcześniej Belgrad rozpoczął negocjacje o wstąpieniu do Unii, ale na Bałkanach pozostaje ostatnim już sojusznikiem Rosji, uzależnionym od niej energetycznie.

– Porozumienie z Unią nie ma dla Serbii dużego znaczenia – uważa belgradzki politolog Dragan Dzukanović. Kraj ma już takie umowy z trzema z pięciu członków prorosyjskiej Unii, a mimo to zupełnie inna Unia – Europejska – pozostaje jego najważniejszym partnerem handlowym. Przypomniała o tym Belgradowi szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini: „Handel z Rosją to poniżej 10 proc. waszych obrotów, a z Unią – 63 proc.”. „W chwili wstąpienia do UE Serbia będzie zobowiązana do rezygnacji ze wszystkich swych umów o wolnym handlu” – dodała.

– To będzie w chwili wstąpienia. A do tego mamy jeszcze trochę czasu – odpowiedział szef serbskiej dyplomacji Ivica Dačić. „Serbia wejdzie do UE nie wcześniej niż w 2025 roku. Czy byłoby mądrze odrzucać realne i kuszące możliwości, jakie otwierają się przed Belgradem już dziś?” – nieco drwiąco pytał rosyjski ambasador Bocak-Charczenko.

Część ekspertów uważa, że umowa z prorosyjską organizacją jest sposobem nacisku na Brukselę, by przyspieszyła negocjacje akcesyjne z Serbią. Jednak inni przestrzegają: już wkrótce Belgrad powinien rozpocząć rozmowy z UE o wspólnej polityce obronnej i zagranicznej, i to może w ogóle zakończyć negocjacje.

Serbia będzie musiała bowiem zdecydować, czy dołącza do unijnej polityki wobec Rosji. Od początku 2019 r. Belgrad poparł jedynie 29 z 48 unijnych dokumentów dotyczących polityki zagranicznej. Spośród kontestowanych siedem dotyczyło właśnie Rosji, cztery – Wenezueli, po jednej – Iranu, Białorusi, Gwatemali, Bośni, Syrii i sankcji przeciw osobom podejrzanym o użycie broni chemicznej. – Serbia nie dołącza do unijnych deklaracji na temat Syrii czy Wenezueli, by nie drażnić Rosji. W innych przypadkach – gdy są skierowane przeciw krajom nieuznającym niepodległości Kosowa – sądzi belgradzka działaczka proeuropejska Suzana Grubješić.

– Nie możecie jednocześnie poruszać się w kilku przeciwnych kierunkach. Jeśli poważnie myślicie o Europie, to podejmujcie decyzje zbliżające was do niej. A tego nie można powiedzieć o tej, którą podjeliście ostatnio – zwrócił się do serbskich przywódców minister spraw zagranicznych Słowacji Miroslav Lajčák.

Słowak mówił w imieniu unijnych ministrów spraw zagranicznych o zapowiedzi podpisania 25 października przez Serbię umowy o wolnym handlu z Euroazjatycką Unią Gospodarczą, w której dominuje Rosja. Informację o tym podał na Twitterze nowy rosyjski ambasador w Belgradzie Aleksandr Bocak-Charczenko: „To będzie znaczące wydarzenie”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790