Jak pisaliśmy wczoraj w „Rzeczpospolitej", zasadniczą zmianą w porównaniu z poprzednią, kontestowaną przez Polskę propozycją, jest znaczące osłabienie zasady obowiązkowej relokacji uchodźców między krajami UE. Taka możliwość zostanie wprowadzona, ale tylko jako instrument do zastosowania w sytuacji bardzo poważnego kryzysu. – To będzie środek ostateczny, a nie punkt wyjścia – powiedział nam Margaritis Schinas, wiceszef KE.

Natomiast zasadniczo obowiązkowa ma być solidarność, a jej przejawem – albo relokacja, albo pomoc w organizowaniu polityki powrotów, czyli deportacji tych imigrantów, którzy nie wypełniają warunków azylu w UE. Bruksela chce organizowania tzw. patronatów powrotów. Czyli Polska, nie chcąc relokacji, musiałaby specjalizować się w organizowaniu powrotów imigrantów do państw trzecich. Jeśli przez osiem miesięcy jej by się to nie udało, to ostatecznie musiałaby ich do siebie sprowadzić i próbować deportować później już ze swojego terytorium. Pakt musi być przyjęty przez większość państw członkowskich.

Szczyt UE, który ma być poświęcony głównie polityce zagranicznej, został przesunięty z 24 września na 1 października. Powód to obowiązkowa kwarantanna Charlesa Michela, szef Rady Europejskiej. Jeden z jego agentów ochrony jest zakażony koronawirusem.