To nie jest ulubiony Wielki Szlem polskiego tenisa i zapewne tak na razie pozostanie. Na kortach Flushing Meadows pojawiła się ekipa skromniejsza, niż to jeszcze niedawno bywało: Agnieszka Radwańska i Magda Linette w turnieju pań, Alicja Rosolska z Nao Hibino, Łukasz Kubot z Marcelo Melo i Marcin Matkowski z Maksem Mirnym w turniejach deblowych, i to wszystko.
Eliminacje po polsku zakończyły się na jednym meczu Katarzyny Piter. Jerzy Janowicz był dość daleko w kolejce oczekujących na miejsce w drabince turnieju głównego, nie dostał się do niej. Zrezygnował ze startu w eliminacjach, wybrał challengery ATP w Como i Genui.
Obie polskie tenisistki zaczną rywalizację w US Open we wtorek. Linette zagra pierwszy mecz z Karoliną Pliskovą o godz. 17 czasu polskiego na najważniejszym korcie – Arthur Ashe Stadium – to przywilej wynikający z gry z liderką rankingu światowego. Radwańska (nr 10) zmierzy się w mniej eksponowanym miejscu z Petrą Martić (85. WTA). Deble zaczną pracę w środę lub czwartek.
Siódemka przy nadziei
Granicą osiągnięć Radwańskiej w US Open jest od lat w 1/8 finału – grała w czwartej rundzie już pięciokrotnie. W tym roku na drodze awansu mogą pojawić się Julia Putincewa, CoCo Vandeweghe, Lucie Safarova lub Swietłana Kuzniecowa. Czy pewna poprawa formy Polki wystarczy przynajmniej do osiągnięcia nowojorskiej normy – czas pokaże. Dla Magdy Linette już losowanie wyznaczyło pułap ambicji – wygrana w pierwszym meczu z Pliskovą byłaby sensacją. Deble, zwłaszcza z udziałem mistrzów Wimbledonu Łukasza Kubota i Marcelo Melo, znów mogą przynieść pociechę, lecz warto pamiętać o nieco loteryjnym charakterze tej odmiany tenisa.
W turnieju kobiecym los od razu podsunął widzom dużą atrakcję: mecz Simony Halep z Marią Szarapową (Arthur Ashe Stadium, początek sesji wieczornej, w Polsce o 1 w nocy z poniedziałku na wtorek). Rozstawiona z nr 2 Rumunka kontra rosyjska sława z nieco nadszarpniętą reputacją z powodu win dopingowych.