Serena Williams szósty raz mistrzynią Wimbledonu

Amerykańska tenisistka pokonała w meczu o tytuł Garbine Muguruzę 6:4, 6:4 i wzmocniła swe miejsce wśród legend kobiecego tenisa

Aktualizacja: 11.07.2015 18:14 Publikacja: 11.07.2015 17:40

Serena Williams szósty raz mistrzynią Wimbledonu

Foto: AFP

—korespondencja z Londynu

Zaczęła od przegranego gema z Hiszpanką. Od trzech podwójnych błędów serwisowych w tym gemie. Do połowy pierwszego seta męczyła się ze swym tenisem bardziej, niż z rywalką. Ale gdy przyszło walczyć o ważne punkty, nie było wątpliwości, kto silniejszy – bywalczyni wielkoszlemowych salonów, czy debiutantka na londyńskim balu.

Chyba nie warto przykładać do tego finału ostrych ocen estetycznych. Gra była taka, jaka musiała być: rwana, choć mocna, mieszanina potężnych serwisów i strzałów po autach, mistrzowskich zagrań i nagłych wpadek. Długich wymian raczej niewiele (nikt się ich nie spodziewał), ale jak już się zdarzały, to tak intensywne, że kort centralny krzyczał zanim piłka spadała na kort.

Punkty zwrotne, których często doszukujemy się w meczu tenisowym, dość prosto wskazuje punktacja: w pierwszym secie gem otwarcia dla Muguruzy, twarda walka Hiszpanki o utrzymanie tej przewagi, ale nieuchronne wyrównanie na 4:4 i zaraz zwycięstwo Amerykanki. Set drugi mógł się skończyć po 20 minutach: Serena prowadziła 5:1 i serwowała.

Przegrała tego gema do zera, potem jeszcze dwa. Ale takie są mecze najlepszej tenisistki świata ostatnich lat – niemal wszystko zależy od niej. Ósmy gem był sportowym szczytem finału – Serena miała trzy asy i nie wygrała, bo dzielna Garbine naprawdę umie się postawić każdej tenisistce. Wimbledon stawał na nogi i wydzierał gardła pod niebo, by Hiszpanka wyrównała na 5:5, wiadomo, kto płaci za bilet 133 funty, wymaga.

Jeszcze raz przekonaliśmy się, że w meczach Sereny Williams możliwości zakończenia meczu są nie do przewidzenia. Najpierw podwójny błąd serwisowy Muguruzy, potem piłka w taśmie, spada na pole Hiszpanki tak, że dobiec i odbić nie sposób. Do tego wymiana, w której potężny strzał Amerykanki powoduje jak najbardziej wymuszony błąd rywalki. 0-40, trzy piłki meczowe.

Wystarczyła jedna, znów serwis Garbine, niezbyt mocny (trudno uwierzyć, że w takiej chwili nie drżą ręce), odpowiedź mocna, kontra Hiszpanki bardzo blisko linii, lecz jednak po niewłaściwej stronie. Była jeszcze chwila konsternacji, bo krzyk widowni zagłuszył decyzję sędziego, może spodziewano się sprawdzenia śladu piłki przez komputerowe „jastrzębie oko", ale znana pani sędzia pani Alison Hughes (mieszkanka Newcastle po raz szósty prowadziła finał kobiet) , ze stołka ogłosiła wyraźnie: gem, set, mecz 6:4, 6:4, Serena Williams. Koniec.

Jak Serena świętuje swoje kolejne zwycięstwa w Wimbledonie chyba każdy wie: odpocznie minutę, wstaje i skacze radośnie niemal jak piłeczka, co może niektórych dziwić, ale to przecież wciąż młoda i bardzo żywotna kobieta.

Garbine trochę się po porażce spłakała, ale gdy usłyszała brawa, naprawdę ciepłe, uśmiech wrócił. Może dotarło do Hiszpanki, że i tak zrobiła ogromnie dużo. Przyniosła świeżość na wimbledońskie korty, pokazała nowemu pokoleniu, że jego czas się zbliża.

Mistrzyni powiedziała wszystko to, co mówi się przy takich okazjach: chwali rywalkę, dziękuję rodzinie i współpracownikom, kocha publiczność. Drugi w karierze „Szlem Sereny" stał się faktem, oczekiwanie na pierwszy Wielki Szlem i dogonienie 22 wielkoszlemowych zwycięstw Steffi Graf będzie z pewnością głównym motywem startu Amerykanki w US Open 2015.

Cóż można dodać do pochwał dla Sereny? Miejsce wśród sław sportu ma od dawna, można się tylko spierać, co ważniejsze, czy wygrane w czterech najważniejszych turniejach na świecie (tu wciąż są wyżej Steffi Graf i Margaret Court), czy inne miary. Na pewno dziś, wśród aktywnych tenisistek większej nie ma.

Wimbledon o Muguruzie raczej nie zapomni, dziewczyna ma możliwości, by kiedyś zastąpić Serenę Williams na zielonym dywanie i odebrać Venus Rosewater Dish z rąk Jego Królewskiej Wysokości księcia Kentu, prezesa The All England Lawn Tennis Club.

> Kobiety – finał: S. Williams (USA, 1) – G. Muguruza (Hiszpania, 20) 6:4, 6:4.

—korespondencja z Londynu

Zaczęła od przegranego gema z Hiszpanką. Od trzech podwójnych błędów serwisowych w tym gemie. Do połowy pierwszego seta męczyła się ze swym tenisem bardziej, niż z rywalką. Ale gdy przyszło walczyć o ważne punkty, nie było wątpliwości, kto silniejszy – bywalczyni wielkoszlemowych salonów, czy debiutantka na londyńskim balu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa