Ostatni wielkoszlemowy turniej roku zaczyna się dla nas od mocnego uderzenia. Jerzy Janowicz wracający do wielkiego tenisa dzięki zamrożonemu rankingowi (to przywilej każdego tenisisty, który z powodu kontuzji nie grał ponad pół roku) w pierwszej rundzie US Open trafił na obrońcę tytułu, najlepszego gracza ostatnich lat.
Na papierze sytuacja jest beznadziejna, jeśli gdzieś szukać pocieszenia, to w tym, że obserwatorzy olimpijskiego występu Janowicza w Rio mówili, że pomimo porażki, z Gillesem Muellerem, tenisista z Łodzi zasłużył na pochwały za waleczność i formę. Drugim powodem do minioptymizmu może być to, że Djoković narzeka na kontuzjowany nadgarstek i gdyby na chłodno przeanalizować jego słowa podczas konferencji prasowej w Nowym Jorku, to wynika z nich, że powinien leczyć się dłużej, ale US Open wzywa...
Djoković z Rio wspomnienia ma nie lepsze niż Janowicz, przegrał z Juanem Martinem Del Potro i nie ukrywał łez. Wcześniej nie obronił tytułu w Wimbledonie i już to sprawia, że nie przyjechał do Nowego Jorku jako suweren, przed którym wszyscy drżą, jak to bywało w ostatnich latach. Oczywiście nie oznacza to, że Janowicz (obecnie 228. miejsce w rankingu ATP) może mieć wielkie nadzieje i nie narzekać na los, który był jednak dla niego dość okrutny.
Janowicz i Djoković zagrają pierwszy mecz w poniedziałkowej wieczornej sesji, tuż po oficjalnym otwarciu turnieju, podczas którego zaśpiewa Phil Collins. Pojedynek ten odbędzie się na korcie centralnym, który od tego roku ma dach, i to nie byle jaki – największy na świecie nad tenisowym obiektem. Niektórzy dziennikarze twierdzą, że w porównaniu z Nowym Jorkiem centralny kort Wimbledonu wygląda jak garnek pod przykrywką.
Djoković pytany o powody słabszej formy wspomniał też o kłopotach osobistych, ale nie chciał rozwijać tego tematu. Gdy dziennikarze naciskali, powiedział z ironicznym uśmiechem: „Problem jest już rozwiązany, ale dziękuję, że pytacie... Wszyscy miewamy kłopoty natury osobistej i trzeba przez to przejść, by iść dalej przez życie. To był dla mnie właśnie taki czas. Teraz jestem mocniejszy”.