Była to kolejna publikacja związana ze sprawą tzw. taśm Kaczyńskiego. Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" ujawniła nagranie rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, do której doszło 27 lipca 2018 roku. W czasie rozmowy poruszana jest kwestia budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Do inwestycji, kredytu na którą miał udzielić Pekao SA ostatecznie nie doszło - m.in. dlatego, że władze Warszawy nie wydały wymaganej zgody. Birgfellner domagał się jednak wypłaty wynagrodzenia za wykonaną na rzecz Srebrnej pracę w związku z przygotowaniami do inwestycji. Kaczyński w rozmowie sugerował mu wystąpienie na drogę sądową i podkreślał, że ugoda sądowa, wobec braku innej formalnej podstawy wypłaty pieniędzy, może być najlepszym sposobem na to, by zapłacić Austriakowi za wykonaną przez niego pracę.
Po publikacji pierwszych rozmów m.in. premier Mateusz Morawiecki bagatelizował sprawę, apelując do austriackiego biznesmena by ten przedstawił fakturę wystawioną Srebrnej za swoje usługi.
Bortniczuk, pytany o opublikowaną przez "Gazetę Wyborczą" fakturę podkreśla, iż "ujawniono już szereg wad czysto formalnych" tego dokumentu. - Nie zostały odprowadzone od faktury daniny publiczne. Wiemy też, ze nie została dostarczona odbiorcy. Została wydana na programie bez odpowiedniej licencji. W mojej ocenie wygląda tak, że ta faktura zaistniała tylko po to, by uatrakcyjnić opowieść "Gazety Wyborczej" - ocenił.
- Faktura to dokument objęty rygorami i musi spełniać normy - tutaj nie zostały spełnione - przekonywał poseł.