"Rzeczpospolita": Mam wrażenie, że państwa Grupy Wyszehradzkiej – Czechy, Polskę, Słowację i Węgry – łączy polityka imigracyjna, ale wiele innych spraw dzieli. W tym energetyka. Kilka dni temu czeski wiceminister odpowiedzialny za ten sektor mówił, że jest bardzo zadowolony z budowy Nord Stream 2. A dla Polski to zagrożenie.
Tomáš Petříček: Czechy kupują gaz na giełdach w Niemczech i Holandii. Ryzyko ograniczenia dostaw poprzez Ukrainę nie stanowi dla nas zagrożenia. Nie chcielibyśmy, by Nord Stream 2 był zagrożeniem dla naszych partnerów, takich jak Ukraina, Polska, Słowacja, Węgry. Istotne, byśmy pracowali w ramach UE nad gazowym rynkiem wewnętrznym, powinna obowiązywać zasada solidarności.
Dobrze by było, gdyby ten rurociąg nie był zagrożeniem, ale jest, bo Rosja wykorzystuje gaz jako oręż polityczny.
Ważne, by działać razem w UE, zwłaszcza gdy surowce energetyczne są wykorzystywane jako broń polityczna. Zadaniem Unii jest dywersyfikacja źródeł zaopatrzenia w surowce energetyczne.
Im więcej gazu z Rosji, tym trudniej o dywersyfikację. A Nord Stream 2 to jeszcze więcej rosyjskiego surowca na europejskim rynku.