Dawid Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni

Jako trzeci Polak w historii Dawid Kubacki zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni. Dotychczasowy lider klasyfikacji generalnej TCS postawił kropkę nad i, zwyciężając w ostatnich zawodach cyklu w Bischofshofen.

Aktualizacja: 06.01.2020 18:17 Publikacja: 06.01.2020 14:36

Dawid Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni

Foto: AFP

W ostatnim konkursie w Bischofshofen Polak prowadził po pierwszej serii, w której oddał fantastyczny skok na odległość 143 m. Polak wyprzedzał swych głównych rywali - Norwega Mariusa Lindvika, Niemca Karla Geigera i Japończyka Ryoyu Kobayashiego.

W drugiej serii Kubacki wytrzymał presję i skokiem na 140,5 m zapewnił sobie zwycięstwo w poniedziałkowych zawodach i w całym Turnieju Czterech Skoczni.

W pierwszej serii Marius Lindvik uzyskał 139 m i po swym skoku zajmował trzecie miejsce, a jego strata do Polaka w klasyfikacji generalnej wzrosła do 14,2 pkt. W drugiej serii Norweg doleciał do 137 m, w konkursie zajął trzecie miejsce, w TCS - drugie.

W poniedziałek lepiej od Norwega wypadł do końca liczący się w walce o zwycięstwo Karl Geiger. Niemiec poszybował na 140 m i 136 m, co dało mu drugie miejsce w Bischofshofen i trzecie w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni.

Czwarty z faworytów TCS, Japończyk Ryoyu Kobayashi, w ostatnim konkursie spisał się poniżej oczekiwań. Skoki na odległość 135,5 m oraz 138 m wystarczyły na zajęcie siódmej lokaty.

W Bischofshofen do drugiej serii awansowali także inni Polacy - Piotr Żyła, który z wynikiem 125,5 m pokonał Timiego Zajca (121 m) i zajął 28. miejsce oraz Kamil Stoch (134,5 m), który był lepszy od Jewgienija Klimowa (124 m) i uplasował się na 13. pozycji. W drugiej serii Piotr Żyła nieco się poprawił i uzyskał 129 m. Z kolei Kamil Stoch skoczył o pół metra bliżej niż w pierwszej próbie. Ostatecznie Stoch był 13., Żyła 27.

W pierwszej serii Maciej Kot skoczył o metr krócej od swego rywala, Junshiro Kobayashiego, i odpadł z rywalizacji. Do finałowej serii nie awansował także Stefan Hula (119 m).

W serii próbnej Kubacki wygrał po tym, jak z obniżonej belki skoczył na odległość 140,5 m, lepiej od swego głównego rywala w TCS, Lindvika, który lądował na 133 m. Maciej Kot oddał skok na 122 m, Piotr Żyła doleciał do 129 m. Stefan Hula uzyskał 122,5 m, Kamil Stoch - 134 m.

Dawid Kubacki jako trzeci Polak w historii - po Adamie Małyszu i Kamilu Stochu - wygrał Turniej Czterech Skoczni. Przed ostatnim konkursem Polak był liderem klasyfikacji generalnej TCS. Zajmujący drugie miejsce Norweg Marius Lindvik tracił do Kubackiego 9,1 pkt. Trzecią lokatę, ze stratą 13,3 pkt. do lidera zajmował Karl Geiger, tuż za jego plecami był Ryoyu Kobayashi z Japonii, którego Kubacki wyprzedzał o 13,7 pkt.

- Jest OK, chociaż mam pewien niedosyt, drugi skok nie był taki, jaki być powinien. W sumie dzień był udany, drugie miejsce jest super, ale pozostała ta łyżka dziegciu w beczce miodu - mówił Dawid Kubacki w rozmowie z Eurosportem po trzecim konkursie TCS w Innsbrucku, w którym zwyciężył Lindvik. - Plastron lidera TCS mi nie ciąży, jest taki sam jak każdy inny. Chyba wolę bronić pozycji, niż atakować. Będę nad tym pracował, by w Bischofshofen wszystko poszło dobrze – zapowiadał polski skoczek.

W ostatnim konkursie w Bischofshofen Polak prowadził po pierwszej serii, w której oddał fantastyczny skok na odległość 143 m. Polak wyprzedzał swych głównych rywali - Norwega Mariusa Lindvika, Niemca Karla Geigera i Japończyka Ryoyu Kobayashiego.

W drugiej serii Kubacki wytrzymał presję i skokiem na 140,5 m zapewnił sobie zwycięstwo w poniedziałkowych zawodach i w całym Turnieju Czterech Skoczni.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Polacy zaczynają mistrzostwa świata w cheerleadingu. Nadzieje są duże
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej