Dawid Kubacki liderem Turnieju Czterech Skoczni

Konkurs w Innsbrucku wygrał rewelacyjny Marius Lindvik, ale Dawid Kubacki był drugi i, wobec strat rywali, przed finałem w Bischofshofen awansował na pierwsze miejsce w 68. TCS.

Aktualizacja: 04.01.2020 16:28 Publikacja: 04.01.2020 15:41

Dawid Kubacki liderem Turnieju Czterech Skoczni

Foto: AFP

Dużo się zmieniło po skokach na Bergisel. Z polskiego punktu widzenia zmieniło się na lepsze, bo Kubacki nie tylko był bardzo blisko wygrania konkursu (Norweg wyprzedził go raptem o 1,3 pkt.), ale prowadzi w klasyfikacji turniejowej: 9,1 pkt. przed Lindvikiem, 13,3 przed Karlem Geigerem i 13,7 przed Ryoyu Kobayashim. Ktoś z tej czwórki zdobędzie w poniedziałek Złotego Orła i 20 tys. franków szwajcarskich głównej nagrody.

Sobotni konkurs na Bergisel był jednym z tych, w których mocno mieszały się umiejętności, nerwy, podmuchy i przypadek. Polskie emocje zaczęły się przy parze Kamil Stoch – Gregor Schlierenzauer. Austriak skakał pierwszy, poszło mu zaskakująco dobrze, jak na ostatnie występy: 127,5 m i niezła nota. Polak przeleciał 126,5 m i przegrał o 4,4 punktu. Tyle dobrego, że objął zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji piątki „szczęśliwych przegranych" i bez problemu awansował do serii finałowej.

Potem Maciej Kot nie sprostał Markusowi Eisenbichlerowi, ale ten pojedynek nie stał na wysokim poziomie, Polak – tylko 112 m, Niemiec – 114,5 m. Szans na wejście do finału boczną furtką nie było. Piotr Żyła planowo wygrał z Sondre Ringenem, lecz doskonałego skoku nie pokazał, obaj rywale uzyskali po 117 m, decydowały noty za styl i przeliczniki wiatru, lepsze miał Polak.

Przyszła jednak chwila wzniosła: Dawid Kubacki dostał za zadanie przeskoczenia osiągnięcia Daniela Hubera (126 m w dobrym stylu) i zrobił to w porywający sposób: 133 metry nienagannego lotu, sprzyjające warunki, dobre lądowanie, noty odpowiednie do udanej próby, wyraźne prowadzenie w konkursie.

Za chwilę Stefan Hula wykonał najgorszy skok serii KO – ledwie 100,5 m i ostatnie miejsce, ale zawód przeżyli też Austriacy. Rywalizujący z Polakiem Philipp Aschenwald skoczył tylko 115 m i w praktyce stracił ostatnią szansę dołączenia do liderów turnieju.

Ci liderzy też przeżywali niełatwe chwile: Ryoyu Kobayashi – 122 m i 13. miejsce po serii KO, Karl Geiger – zaledwie 117,5 m i 23. pozycja, Stefan Kraft – 123 m i 8. miejsce. Tylko Marius Lindvik dał radę wiatrowi i rywalom: 133 m, noty nawet lepsze od polskiego lidera, prowadzenie. Szybkie obliczenia potwierdziły jednak, że po pierwszej serii w Innsbrucku Kubacki został wirtualnym liderem Turnieju Czterech Skoczni, przed Kobayashim i Lindvikiem.

Seria finałowa wniosła kolejne poprawki. Najpierw zobaczyliśmy świetne skoki tych, którzy mieli świetnie skakać w pierwszej serii, ale im nie wyszło. Odrobili część strat Geiger, Aschenbach, także Żyła (awansował na 12. miejsce), tylko Ryoyu Kobayashi tego dnia zaliczył dołek formy, stracił jedną pozycję.

Najdalej skoczył Daniel Andre Tande, 131 m to było dużo w warunkach finału – noty wyniosły Norwega na podium konkursu, nawet 127,5 m Stefana Krafta oznaczało pozycję niżej, ale najważniejsze były oczywiście skoki liderów. Kubacki skoczył 120,5 m, wydawało się za mało, choć z silnym wiatrem w plecy, ale na objęcie prowadzenia wystarczyło. Lindvik uzyskał tyle samo, minimalna przewaga z pierwszej serii oznaczała kolejny sukces.

– Jest OK, chociaż mam pewien niedosyt, drugi skok nie był taki, jaki być powinien. W sumie dzień był udany, drugie miejsce jest super, ale pozostała ta łyżka dziegciu w beczce miodu. Plastron lidera TCS mi nie ciąży, jest taki sam jak każdy inny. Chyba wolę bronić pozycji, niż atakować. Będę nad tym pracował, by w Bischofshofen wszystko poszło dobrze – mówił do kamery Eurosportu Dawid Kubacki.

Do zakończenia 68. Turnieju Czterech Skoczni zostały skoki w Bischofshofen. W niedzielę 5 stycznia o 16.30 zaplanowano tam ostatnie kwalifikacje (pokaże je stacja Eurosport 1), finałowy konkurs odbędzie się na skoczni im. Paula Ausserleitnera w poniedziałek od 17.15 (transmisje jak zawsze w TVP 1 i Eurosporcie 1). Szansa, że po Adamie Małyszu i Kamilu Stochu trzeci Polak wygra sławny turniej jest ewidentna. Warto też pamiętać, że oficjalnym rekordzistą (145 m) ostatniej turniejowej skoczni jest Dawid Kubacki.

> 68. Turniej Czterech Skoczni

Konkurs w Innsbrucku (HS-130): 1. M. Lindvik (Norwegia) 253,3 pkt. (133 i 120,5 m); 2. D. Kubacki (Polska) 252,0 (133 i 120,5); 3. D. A. Tande (Norwegia) 249,3 (126 i 131); 4. S. Kraft (Austria) 245,0 (123 i 127,5); 5. S. Leyhe (Niemcy) 241,6 (125 i 125); 6. G. Schlierenzauer (Austria) 240,0 (127,5 i 126); 7. J. A. Forfang (Norwegia) 238,4 (131 i 120,5); 8. K. Geiger (Niemcy) 236,5 (117,5 i 126); 9. P. Prevc (Słowenia) 236,3 (127 i 122); 10. D. Prevc (Słowenia) 234,6 (125 i 122);...12. P. Żyła (Polska) 230,9 (117 i 125); 15. K. Stoch (Polska) 229,5 (126,5 i 118,5); 44. M. Kot (Polska) 99,6 (112); 50. S. Hula (Polska) 73,2 (100,5).

Klasyfikacja 68. TCS (po 3 konkursach): 1. Kubacki 830,7 pkt.; 2. Lindvik 821,6; 3. Geiger 817,4; 4. R. Kobayashi (Japonia) 817,0; 5. Kraft 798,6; 6. Leyhe 779,8; 7. Forfang 777,1; 8. D. Prevc 775,4; 9. Żyła 774,6; 10. R. Johansson (Norwegia) 766,9;...15. Stoch 754,0; 31. Kot 452,6; 37. Hula 405,7.

Klasyfikacja PŚ: 1. Kobayashi 608 pkt.; 2. Geiger 539; 3. Kraft 489; 4. Lindvik 409; 5. Kubacki 344; 6. P. Aschenwald (Austria) 312; 7. Tande 334; 8. Stoch 315; 9. P. Prevc 278; 10. A. Lanisek (Słowenia) 254;...17. Żyła 171; 34. Kot 33; 36. Hula 28.

Puchar Narodów: 1. Austria 2184 pkt.; 2. Norwegia 1924; 3. Polska 1617; 4. Japonia 1575; 5. Niemcy 1472; 6. Słowenia 1273.

Dużo się zmieniło po skokach na Bergisel. Z polskiego punktu widzenia zmieniło się na lepsze, bo Kubacki nie tylko był bardzo blisko wygrania konkursu (Norweg wyprzedził go raptem o 1,3 pkt.), ale prowadzi w klasyfikacji turniejowej: 9,1 pkt. przed Lindvikiem, 13,3 przed Karlem Geigerem i 13,7 przed Ryoyu Kobayashim. Ktoś z tej czwórki zdobędzie w poniedziałek Złotego Orła i 20 tys. franków szwajcarskich głównej nagrody.

Sobotni konkurs na Bergisel był jednym z tych, w których mocno mieszały się umiejętności, nerwy, podmuchy i przypadek. Polskie emocje zaczęły się przy parze Kamil Stoch – Gregor Schlierenzauer. Austriak skakał pierwszy, poszło mu zaskakująco dobrze, jak na ostatnie występy: 127,5 m i niezła nota. Polak przeleciał 126,5 m i przegrał o 4,4 punktu. Tyle dobrego, że objął zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji piątki „szczęśliwych przegranych" i bez problemu awansował do serii finałowej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika