Tankowce w basenie

90 lat temu auta pierwszy raz pędziły ulicami Księstwa Monako. Zmieniła się technika i przepisy, ale magia nietypowego toru wciąż działa. W niedzielę w Monte Carlo kolejny wyścig.

Publikacja: 23.05.2019 18:46

Tankowce w basenie

Foto: AFP

Najkrótsza, najbardziej wymagająca pętla pozwala oddzielić genialnych kierowców od bardzo dobrych. Rekord zwycięstw (6) wciąż należy do Ayrtona Senny, o jeden triumf mniej mają Michael Schumacher i Graham Hill, zwany Mr Monako.

Wąska, kręta nitka wyboistego asfaltu potrafi jednak skrzywdzić nawet największego asa. Senna przekonał się o tym w 1988 roku, gdy mimo bezpiecznej przewagi nad rywalami uderzył w barierę. Dzień wcześniej Brazylijczyk przeżywał mistyczne uniesienia za kierownicą swojego McLarena, miażdżąc rywali w kwalifikacjach.

Z kolei jego rodak Nelson Piquet był jednym z tych, którzy traktowali zmagania na ulicznym torze jak bezsensowny kaprys (porównywał ten wyścig potężnych maszyn między stalowymi barierami do pływania tankowcem w basenie). Ale niezależnie od podejścia sukces w Monako smakuje wyjątkowo.

– Ulice są tu bardzo wąskie, a współczesne samochody jeszcze szersze i większe, więc na pewno nie będzie łatwo – mówił przed tegorocznym wyścigiem Robert Kubica, którego z Monako wiążą szczególne wspomnienia. Jeszcze jako dzieciak wygrywał tu prestiżowe zawody kartingowe, a w F1 dwukrotnie odbierał trofea przed książęcą lożą. To miejsce jest tak wyjątkowe, że nawet nie ma tu tradycyjnego podium i najlepsza trójka świętuje na czerwonych schodach przy prostej startowej. Gwardia Książęca stoi na baczność, gdy wokół niej szaleją kierowcy, polewając siebie – i gwardzistów – szampanem. Kubica (wówczas w Renault) w deszczowych zmaganiach w 2008 roku przegrał tu tylko z Lewisem Hamiltonem. Dwa lata później po starcie z drugiego pola – i przejechaniu imponującego okrążenia kwalifikacyjnego – finiszował za duetem Red Bulla (Mark Webber, Sebastian Vettel), który rozpoczynał czteroletnią dominację w F1.

Monako nagradza kunszt kierowcy: odwagę i wyczucie przyczepności oraz bliskości barier. Szybka jazda milimetry od nich jest kluczem do sukcesu, ale najmniejszy błąd może boleśnie ugodzić w dumę kierowcy.

Max Verstappen, jeden z talentów młodego pokolenia, nigdy nie stanął tu na podium i praktycznie w każdym występie płacił cenę za łapczywość, z jaką próbował podbić Monako. Nigdzie indziej granica między smakiem szampana i fontanną odłamków z włókna węglowego po uderzeniu w barierę nie jest tak cienka.

Faworytami w tym roku są kierowcy Mercedesa, niepokonani w pięciu pierwszych wyścigach sezonu. Od trzech lat „Srebrne Strzały" akurat w Monako ustępowały jednak rywalom – Red Bullowi i Ferrari – ale tegoroczny samochód Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa doskonale spisuje się w wolnych, ciasnych zakrętach. Podczas treningów (tradycyjnie w czwartek) kierowcy mistrzowskiej ekipy wysłali rywalom wyraźne ostrzeżenie, uzyskując czasy aż o 0,7 sekundy lepsze od Ferrari czy Red Bulla. Na tak krótkim torze to przepaść, ale w Grand Prix Monako nikt nie może być pewny swego aż do minięcia flagi w biało-czarną szachownicę.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

Najkrótsza, najbardziej wymagająca pętla pozwala oddzielić genialnych kierowców od bardzo dobrych. Rekord zwycięstw (6) wciąż należy do Ayrtona Senny, o jeden triumf mniej mają Michael Schumacher i Graham Hill, zwany Mr Monako.

Wąska, kręta nitka wyboistego asfaltu potrafi jednak skrzywdzić nawet największego asa. Senna przekonał się o tym w 1988 roku, gdy mimo bezpiecznej przewagi nad rywalami uderzył w barierę. Dzień wcześniej Brazylijczyk przeżywał mistyczne uniesienia za kierownicą swojego McLarena, miażdżąc rywali w kwalifikacjach.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata