Rosyjskie Ministerstwo Finansów po raz pierwszy opublikowało dane dotyczące wysokości wynagrodzenia członków rządu. Z informacji tych wynika, że w 2016 roku najwięcej zarobił szef tego resortu Anton Siłuanow, którego miesięczne wynagrodzenie wynosi ponad 1,7 mln rubli (równowartość 100 tys. zł).
Biorąc pod uwagę, że średnie krajowe to mniej więcej 36 tys. rubli (ok. 2,1 tys. złotych), na miesięczną pensję szefa resortu finansów przeciętny Rosjanin musiałby pracować cztery lata.
Nie mógł narzekać na pensję również były minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Uljukajew, który miał pensję 1,27 mln rubli (równowartość 76 tys. zł) miesięcznie. W ubiegłym tygodniu został skazany na osiem lat więzienia za przyjęcie łapówki w wysokości 2 mln dol. W pierwszej trójce najlepiej wynagradzanych rosyjskich ministrów znalazł się szef resortu energetyki Aleksandr Nowak. Jego pensja wynosi 1,16 mln rubli (ok. 70 tys. zł).
Z kolei minister kultury Władimir Miedinski jest wśród tych, którzy w rządzie zarabiają najmniej. Jego wynagrodzenie (467 tys. rubli) jest 12 razy większe, niż wynosi średnia krajowa w Rosji.
Ale niewielu rosyjskich ministrów utrzymuje się wyłącznie z pensji. Z ubiegłorocznej deklaracji podatkowej Siłuanowa, który dla resortu finansów pracuje od czasów ZSRR, wynika, że zarobił on 95 mln rubli (ponad 5,7 mln zł). Nie zarabia jednak najwięcej w rządzie. Były wieloletni szef resortu zasobów naturalnych i ekologii, a obecnie wicepremier, Jurij Trutniew zadeklarował w 2016 roku dochód w wysokości 356 mln rubli (ok. 21 mln zł). Tymczasem źródeł swoich dochodów żaden z członków rosyjskiego rządu nie precyzuje, a odpowiednia rubryka w deklaracji podatkowej pozostaje pusta.