Za takie ogłoszenie właściciel pojazdu może zapłacić nawet 751,65 zł za dzień opłaty targowej
Urząd Miasta w Myszkowie uznał, że to, czy ktoś sprzedaje pietruszkę czy samochód, jeśli chce wystawić towar na terenie należącym do miasta, musi zapłacić od metra - jak za stragan. Stąd wysoka cena 300 zł za mkw. Maksymalna, dzienna stawka wynosi w tym przypadku 751,65 zł. Taką kwotę zapłacić powinien każdy z kierowców, który zdecyduje nakleić na swój pojazd kartką z napisem „sprzedam".
- Uchwała uprawnia inkasenta miasta do poboru opłat targowych za wystawienie samochodów do sprzedaży, od osób fizycznych, prawnych, jednostek organizacyjnych. Zaporowa kwota za handel na ulicy czy chodniku ma służyć uporządkowaniu strefy handlu na terenie miasta oraz stworzeniu warunków do równego traktowania wszystkich kupców na terenie miasta – tłumaczyła Małgorzata Kitala-Miroszewska, rzecznik Urzędu Miasta w Myszkowie w rozmowie z Gazetą Myszkowską.
Jak przekonują urzędnicy z Myszkowa dziki handel samochodami w mieście był podobno bardzo uciążliwy. Były skargi, że z drogi prowadzącej na miejski stadion handlarze urządzili sobie plac handlowy. I rzeczywiście, jak przyznaje lokalna gazeta samochody na sprzedaż zaczęły znikać z ulic. A wcześniej było ich dużo m.in. na Mijaczowie, czy przy OSP w Nowej Wsi.
Na przepisy zaczęli narzekać mieszkańcy, którzy chcieli sprzedać własne auto. – W swoim samochodzie zaparkowanym przed blokiem umieściłam informację, że chcę go sprzedać. Wiele osób tak przecież robi. Nie zaśmiecam miasta, nie robię nikomu konkurencji, nie prowadzę działalności gospodarczej, chcę dysponować jedynie swoją własnością. Okazuje się, że nie mogę! – skarżyła się jedna z mieszkanek Myszkowa.