Co najmniej 150 osób do końca roku zamierza przyjąć do służby Biuro Ochrony Rządu, a raczej utworzona w jej miejsce nowa formacja Państwowa Służba Ochrony.
Liczba przyjętych może wzrosnąć o kolejne 50–60 osób, bo niedobory funkcjonariuszy w formacji, zwłaszcza w Pionie Działań Ochronnych, są ogromne. W tym roku zgłoszenie odejścia ze służby złożyło już 47 funkcjonariuszy – to prawie tyle samo ile w całym ubiegłym roku, kiedy to chęć wystąpienia ze służby wyraziło 50 osób. – Ta „ucieczka" ze służby to efekt zapowiadanych zmian, likwidacji BOR. Ludzie nie wiedzą, jak będzie wyglądała ich praca i na co mogą liczyć – mówi nam jeden z funkcjonariuszy.
W Biurze Ochrony Rządu, które od wielu lat było niedoinwestowane i brakowało pieniędzy na nowe etaty, dziś widać te oszczędności. A zainteresowanie pracą w formacji, która zajmuje się ochroną najważniejszych osób w państwie, jest ogromne, jednak przyjmuje się zaledwie co roku kilka procent najlepszych chętnych. Pokazują to dane: w ciągu ostatnich siedmiu lat (od 2010 r.) Biuro Ochrony Rządu przyjęło 633 funkcjonariuszy na 7903 chętnych kandydatów, którzy złożyli aplikację. To zaledwie 8 proc. – wynika z danych przygotowanych przez BOR dla „Rzeczpospolitej".
To zdecydowanie za mało, dlatego MSWiA chce nową formację, która powstanie po rozwiązaniu BOR, uczynić mniej hermetyczną. Jak pisała niedawno „Rzeczpospolita", jedno z kluczowych rozwiązań to otwarcie na funkcjonariuszy innych służb – policjanci, pogranicznicy czy strażacy będą mogli łatwiej przechodzić do nowego BOR. Dziś muszą wystąpić ze służby, by wstąpić do Biura – ten wymóg ma zostać zniesiony.
Rekord chętnych do pracy w BOR padł w ubiegłym roku – złożono 1350 wniosków aplikacyjnych (w tym 160 chętnych kobiet). To dwa razy więcej niż np. w 2013 r., kiedy to złożono 731 wniosków, czy w 2015 r. – 832 wnioski. W tym roku do BOR wpłynęło już blisko 800 aplikacji, w tym 64 od kobiet.