Wojsko: kto ma ochraniać kluczowe obiekty?

Żołnierze powinni stać na warcie przy kluczowych jednostkach. Resztę niech chronią prywatne firmy.

Aktualizacja: 10.01.2017 17:27 Publikacja: 09.01.2017 19:52

Część jednostek wojskowych z powrotem chronią żołnierze.

Część jednostek wojskowych z powrotem chronią żołnierze.

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Resort obrony planuje zrezygnować z usług agencji ochrony, które pracują na rzecz wojska. Pracownicy ochrony zwykle stoją przy szlabanach na wjeździe do jednostek wojskowych albo w miejscach, gdzie ćwiczą żołnierze. To zwykle osoby starsze, z przeszłością w służbach mundurowych.

Według danych resortu obrony SUFO (czyli specjalistyczne uzbrojone formacje ochraniające) osłaniają teraz 332 obiekty należące do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Zadania te realizuje ok. 7 tys. osób.

Z informacji, które dostaliśmy od MON, wynika, że w ubiegłym roku wydatki na ochronę obiektów wojskowych prowadzoną przez SUFO wyniosły 422 mln zł, o 117,5 mln zł więcej niż w 2015 r.

O tym, że MON rozpatruje możliwość ich zastąpienia przez wojskowych, mówił w Polskim Radiu Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON. Jego zdaniem w wielu przypadkach firmy ochroniarskie są niewydolne, a także nie spełniają wymogów dotyczących bezpieczeństwa. Misiewicz na razie nie ujawnił, jakie w tym zakresie rozwiązania przyjmie resort obrony. Czy będzie dążył do powołania państwowej agencji ochrony, czy namawiał jednostki wojskowe do tworzenia pododdziałów wartowniczych.

Pewne jest – o czym poinformował nas resort obrony – że zadania te nie będą realizowane przez żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych oraz Wojska Obrony Terytorialnej, ponieważ ich służba jest rotacyjna.

Pierwsze kroki zostały już poczynione. Przykład? Własny batalion wartowniczy ma tworzona w Redzikowie baza rakietowa. Od nowego roku służba wartownicza wróciła do świętoszowskiej jednostki pancernej. Nie może to jednak dziwić, bo w obydwu miejscach mają stacjonować żołnierze amerykańscy.

Wymiana wart z cywilnych na wojskowe na bramach wejściowych do jednostek jest zrozumiała. Przedstawiciele MON wielokrotnie krytykowali zabezpieczanie obiektów wojskowych przez prywatne firmy ochroniarskie. Na ich niekorzyść przemawiają ujawniane co jakiś czas przez media afery korupcyjne związane z przyznawaniem kontraktów na ochronę jednostek wojskowych.

O tym, że resort obrony wziął się za porządkowanie ochrony obiektów wojskowych, świadczy już przygotowany przez MON projekt nowelizacji ustawy o ochronie osób i mienia. Resort planuje objąć agencje ochrony kontrolą Żandarmerii Wojskowej.

Będzie m.in. sprawdzać zgodność działania prywatnych firm z przepisami, kontrolować uprawnienia pracowników, warunki przechowywania i ewidencjonowania broni oraz amunicji, a także sposoby użycia przez cywilów przymusu bezpośredniego i broni palnej.

Według obowiązujących dzisiaj przepisów nadzór nad SUFO sprawują komendant główny policji, w portach lotniczych - komendant główny Straży Granicznej, a w przypadku obiektów wojskowych - szef MON. Jednak nikt nie ma wątpliwości, że nadzór nad formacjami ochronnymi działającymi na terenach MON „ma charakter iluzoryczny". Bo w rzeczywistości takiej kontroli nikt nie sprawuje. Na tę lukę zwracała uwagę m.in. Najwyższa Izba Kontroli.

Przedstawiciele firm ochroniarskich już alarmują, że działania podejmowane przez MON to pierwszy krok do tego, aby wojsko całkowicie przejęło obowiązki, które teraz wykonują prywatne agencje. Z wyliczeń Polskiej Izby Ochrony wynika, że outsourcing firm ochroniarskich jest ponaddwukrotnie tańszy niż w przypadku zastąpienia ich wojskową wartą.

Wiele firm, a tym samym ich pracowników, już od kilku lat podwyższa swoje kwalifikacje, by specjalizować się właśnie w ochronie obiektów wojskowych, np. zajmują się ich zabezpieczeniem technicznym, jak choćby obsługą systemu monitoringu.

Nie ma dwóch zdań: wojsko nie może przejąć pełnej ochrony nad wszystkimi jednostkami. Bo do takich zadań musiałoby zostać delegowanych kilka tysięcy żołnierzy. Jednocześnie nie ma wątpliwości, że obiektów militarnych ważnych dla bezpieczeństwa państwa nie mogą pilnować ochroniarze.

Co w takiej sytuacji? Zdaniem ekspertów MON powinien ustalić, które obiekty mają znaczenie strategiczne, i tam wprowadzić wojskową ochronę. Gen rez. Leon Komornicki proponuje, aby MON stworzył kategorie jednostek pod względem konieczności ich ochrony.

Niech to będą w pierwszej kolejności np. obiekty sztabowe, siedziby dowództw, lotniska, porty, jednostki wojsk specjalnych czy rakietowych.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kozubal@rp.pl

Resort obrony planuje zrezygnować z usług agencji ochrony, które pracują na rzecz wojska. Pracownicy ochrony zwykle stoją przy szlabanach na wjeździe do jednostek wojskowych albo w miejscach, gdzie ćwiczą żołnierze. To zwykle osoby starsze, z przeszłością w służbach mundurowych.

Według danych resortu obrony SUFO (czyli specjalistyczne uzbrojone formacje ochraniające) osłaniają teraz 332 obiekty należące do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Zadania te realizuje ok. 7 tys. osób.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?