Zabawa z niedźwiedziem

Jastrzębski Węgiel jako pierwszy zespół dwukrotnie pokonał Zenit Kazań w Lidze Mistrzów i jest w ćwierćfinale. Duże szanse na awans ma też ZAKSA.

Aktualizacja: 18.02.2020 19:38 Publikacja: 18.02.2020 18:27

W meczu Jastrzębski Węgiel – Zenit Kazań atakuje Dawid Konarski

W meczu Jastrzębski Węgiel – Zenit Kazań atakuje Dawid Konarski

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

Rosjanie to potęga, Real Madryt siatkówki. Ekipa ze stolicy Tatarstanu wygrała cztery z pięciu ostatnich edycji Ligi Mistrzów, dopiero rok temu w finale zatrzymali ją Włosi z Cucine Lube Civitanova. Teraz Zenit może nie dostać się nawet do fazy pucharowej, bo przed ostatnią kolejką zajmuje trzecie miejsce – za Jastrzębskim Węglem i Greenyardem Maaseik, przed Halkbankiem Ankara. Przepustkę do ćwierćfinału dostaną tylko zwycięzcy grup oraz trzech z pięciu zdobywców drugich miejsc. Rosjanom potrzeba cudu.

Kiedy kibice z Kazania siedzą w domach z kalkulatorami i ściskają kciuki za pomyślny układ gwiazd, siatkarze Jastrzębskiego Węgla awans mają w kieszeni. Brązowi medaliści ubiegłorocznej PlusLigi przeżywają w Lidze Mistrzów sezon marzeń, wygrali wszystkie mecze, dwa razy poskromili rosyjskiego niedźwiedzia.

Nie bali się grać

Podopieczni Slobodana Kovača nie przestraszyli się ani potężnie zbijającego Bułgara Cwetana Sokołowa, ani najlepszego zawodnika Ligi Mistrzów z sezonu 2017/2018 Maksima Michajłowa, ani francuskiego szaleńca Earvina N'Gapetha, który w dobry dzień potrafi się wznieść na poziom osiągalny dziś chyba tylko dla Wilfredo Leona.

Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla najpierw zwyciężyli w Kazaniu po tie-breaku, w którym przegrywali już 9:14. To był cud, świetnie zagrywał Jakub Bucki, na siatce dwa razy wyrósł polski blok, piłka spadła w boisko po stronie rywali nawet po interwencji libero Jakuba Popiwczaka.

W rewanżu polski zespół przed własną publicznością wygrał 3:1, choć musiał sobie radzić bez kontuzjowanego przyjmującego Juliena Lyneela. Wcześniej, w całej historii LM, Zenitu w fazie grupowej dwa razy nie pokonał nikt.

– Najważniejsze, że nasi siatkarze nie przestraszyli się i nie przegrali tego starcia już przed meczem. W siatkówce zawsze o sukcesie decyduje zespołowość i to właśnie ona jest atutem Jastrzębskiego Węgla – wyjaśnia „Rz" mistrz olimpijski z Montrealu (1976) Ryszard Bosek. – Takie niesamowite wygrane, jak ta w Kazaniu, zawsze budują. Do rewanżu przystąpiła inna drużyna. Nasi zawodnicy nie bali się grać, to była absolutna dominacja – dodaje w rozmowie z „Rz" były reprezentant Polski Daniel Pliński.

Najbardziej wartościowym zawodnikiem obu meczów był 22-letni Tomasz Fornal. Te zwycięstwa to jednak przede wszystkim efekt siły kolektywu. Siatkarzy Jastrzębskiego Węgla próżno szukać w czołówkach indywidualnych rankingów rozgrywek, a jednak zajęli pierwsze miejsce w „grupie śmierci".

Wielka trójka

Jeśli sukces w sporcie ma być nagrodą za cierpliwość, to przykład Jastrzębskiego Węgla podręcznikowym prawdom przeczy. 25 dni po starcie PlusLigi – ekipa ze Śląska wygrała w tym czasie pięć z ośmiu meczów – prezes Adam Gorol zwolnił włoskiego trenera Roberto Santilliego. Jego zdaniem „zespół grał poniżej oczekiwań", a szkoleniowiec „stracił pomysł na drużynę". Tymczasowo zastąpił go Australijczyk Luke Reynolds, wreszcie kontrakt z klubem podpisał Slobodan Kovač – selekcjoner Serbów, mistrzów Europy.

– Dzisiejsze wyniki pokazują, że klub podjął słuszną decyzję. Santilli to świetny fachowiec, ale zawodnicy za jego kadencji po prostu się ze sobą męczyli. Lukasowi Kampie czy Dawidowi Konarskiemu brakowało pewności siebie. Kovač ich odbudował, pozwolił im ryzykować na boisku i bawić się grą – uważa Pliński.

Na mapie klubowej siatkówki od lat niewiele się zmienia, ćwierćfinały LM najprawdopodobniej obsadzą Włosi (Lube, Sir Sicoma Monini Perugia Vitala Heynena, Trentino Volley), Polacy (Jastrzębski Węgiel, ZAKSA) i Rosjanie (Fakieł Nowy Urengoj, Kuzbass Kemerowo), a na kolejkę przed końcem fazy grupowej miejsce dające awans zajmuje jeszcze belgijski Knack Roeselare.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat na podium LM tylko dwa razy stał klub spoza krajów wielkiej trójki i za każdym razem był to gospodarz, który prawo udziału w Final Four dostał z urzędu. Sześć lat temu do decydującej rozgrywki dotarł turecki Halkbank Ankara (lepsze było Biełogorje Biełgorod), a rok później w meczu o trzecie miejsce PGE Skrę Bełchatów pokonał Berlin Recycling Volley. 12 ostatnich edycji wygrały kluby z Rosji lub Włoch. Najlepsze wyniki polskich drużyn to dwa finały: PGE Skry i Asseco Resovii.

Dla Jastrzębskiego Węgla tegoroczna edycja rozgrywek jest ósmą w historii klubu. O medale Ślązacy jak dotąd grali dwukrotnie. – Moim zdaniem jeden z polskich zespołów awansuje tej wiosny do finału i to będzie odzwierciedlenie poziomu naszej ligi – przewiduje w rozmowie z „Rz" były reprezentant Polski, a dziś telewizyjny komentator Wojciech Drzyzga.

Bogaci Włosi

– ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w każdym meczu idzie jak po swoje. Jej dużym atutem jest rozgrywający Benjamin Toniutti, a trener umiejętnie korzysta ze wszystkich zawodników. Jastrzębski Węgiel wyszedł z kolei z bardzo trudnej grupy, co zawsze buduje pewność siebie. Mocnym punktem drużyny jest zagrywka oraz szeroki skład – wymienia Pliński.

Jego faworytem jest Lube, na drugim miejscu umieszcza Perugię. Budżety klubów Serie A są nawet trzy-cztery razy wyższe od tego, czym dysponują czołowe ekipy PlusLigi.

– Mają potężne składy oraz mentalną i sportową przewagę nad resztą stawki. Dysponują takimi kadrami, że mogłyby z powodzeniem rywalizować nawet z czołowymi reprezentacjami – mówi Drzyzga.

– Oba nasze kluby stać na awans do finału, ale ekipy z Włoch są budowane właśnie po to, żeby Ligę Mistrzów wygrywać – dodaje Bosek.

W ostatniej kolejce fazy grupowej Jastrzębski Węgiel gra dziś z Greenyardem Maaseik (20:30). ZAKSA zmierzy się z VfB Friedrichschafen (18.00), a VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – klub ze stolicy szanse na awans ma już tylko teoretyczne – stawi czoła Perugii.

Losowanie ćwierćfinałów w czwartek.

Rosjanie to potęga, Real Madryt siatkówki. Ekipa ze stolicy Tatarstanu wygrała cztery z pięciu ostatnich edycji Ligi Mistrzów, dopiero rok temu w finale zatrzymali ją Włosi z Cucine Lube Civitanova. Teraz Zenit może nie dostać się nawet do fazy pucharowej, bo przed ostatnią kolejką zajmuje trzecie miejsce – za Jastrzębskim Węglem i Greenyardem Maaseik, przed Halkbankiem Ankara. Przepustkę do ćwierćfinału dostaną tylko zwycięzcy grup oraz trzech z pięciu zdobywców drugich miejsc. Rosjanom potrzeba cudu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski