Jak pisze Onet, po zasłużonych zwycięstwach nad Tunezją (3:0) i gospodarzami turnieju Japonią (3:1) podopieczni Vitala Heynena podejmowali reprezentację USA. Stany Zjednoczone Puchar Świata rozpoczęły od porażki z Argentyną 3:2, a dzień później wygrały z Włochami 3:1. Na ten mecz doleciała duża część kadry, która brała udział w mistrzostwach Europy.

Spotkanie Polaków z graczami z Ameryki Północnej było pierwszym oficjalnym meczem, w którym w kadrze znaleźli się Wilfredo Leon oraz Bartosz Kurek. Siatkarz pochodzący z Kuby wyszedł w pierwszej szóstce, a 31-latek pojawił się jako zmiennik.

Choć pierwsza odsłona do wyniku 15:15 była bardzo wyrównana, Amerykanie konsekwentnie budowali później przewagę. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych często zagrywali swoje serwisy w kierunku Leona, który dobrze sobie jednak radził na przyjęciu. Jego skuteczność w ataku wynosiła także ponad 70 procent. W barwach USA błyszczał Russell. Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 25:19.

W drugim secie Polacy zmienili styl gry. Zaczął funkcjonować blok, a zagrywka była bardziej niebezpieczna. Od wyniku 2:2 podopieczni trenera Heynena odskoczyli na sześć punktów. Rywale nie poddali się jednak i odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie. Amerykanie w decydującej fazie partii wyszli na prowadzenie i ostatecznie ją wygrali.

Trzeciego seta Polacy rozpoczęli z Bartoszem Kurkiem i Wilfredo Leonem w pierwszej szóstce. Postawiono także na Jakuba Kochanowskiego. Mimo tego Polacy popełniali wiele błędów. Choć rywalizacja później znacznie się wyrównała, skuteczność w polskim ataku zawodziła. Jak pisze Onet, w kadrze Polaków najlepiej spisywał się cały czas Leon. Trener Heynen na początek czwartej partii wpuścił Karola Kłosa zamiast Jakuba Kochanowskiego, ale później na parkiet powrócił Kwolek. Wynik utrzymywał się później przez długi czas wokół remisu, ale ostatecznie set zakończył się zwycięstwem Stanów Zjednoczonych na przewagi.

Biało-Czerwoni kolejny mecz zagrają z Argentyną. Odbędzie się on w sobotę, 5 października, o godzinie 5:30.