Polacy wyszli na mecz z Francuzami w najsilniejszym składzie, jakby Vital Heynen chciał za wszelką cenę przedłużyć świetną passę swoich podopiecznych. I rzeczywiście, początek pierwszego seta wydawał się bardzo pewny, a Polacy szybko objęli dwupunktowe prowadzenie. Z czasem jeszcze ono wzrosło do pięciu punktów. Francuski trener szybko wykorzystał swoje time-outy. Jego uwagi niewiele pomogły Trójkolorowym, którzy dla Polaków byli jedynie tłem w tym secie. Pierwszą partię Polska wygrała 25:19 - pisze Onet w relacji ze spotkania.

Drugi set lepiej zaczęli Francuzi. Szybko wyszli na prowadzenie 6:3 i kontrolowali przebieg rywalizacji. Świadczył o tym wynik 12:7 dla Trójkolorowych. Później Polacy zaczęli szaleńczo odrabiać straty i wyrównali stan meczu 17:17. Na hali w Łodzi działy się niesamowite rzeczy. Za chwilę Biało-Czerwoni prowadzili już 19:17, a potem 22:17. Podopieczni Heynena zdobyli 9 punktów z rzędu! Seta wygrali 25:20.

Początek trzeciej partii bardziej wyrównany. Publiczność zebraną w łódzkiej hali rozpromieniły dwie niesamowite zagrywki Jakuba Kochanowskiego. Pierwsza była asem serwisowym, po drugiej piłka szybko wróciła na stronę Polaków i pozwoliła im łatwo skończyć akcję. Biało-Czerwoni prowadzili dzięki temu 6:3. Dalej kontynuowali dobrą passę, na drugą przerwę techniczną schodzili przy prowadzeniu 16:13. W końcówce seta gra bardziej się wyrównała. Polska jednak i tę partię wygrała.

Polacy pokonali Francuzów i umocnili się na pozycji lidera grupy. W kolejnym meczu turnieju w Łodzi Biało-Czerwoni zmierzą się z Chinami.