Zarzuty dla Łączewskiego za składanie fałszywych zeznań

W piątek Prokuratura Regionalna w Krakowie poinformowała o przedstawieniu byłemu sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu zarzutów składania fałszywych zeznań i doniesienia o fikcyjnym przestępstwie. "Skala manipulacji materiałem dowodowym jest ogromna" – pisze w reakcji Łączewski.

Aktualizacja: 23.12.2019 16:44 Publikacja: 20.12.2019 14:30

Wojciech Łączewski

Wojciech Łączewski

Foto: YouTube

Przypomnijmy, że w lutym 2016 r. sędzia zawiadomił prokuraturę, że nieznana mu osoba weszła bezprawnie na jego twitterowe konta prowadzone pod fikcyjnymi danymi i w jego imieniu korespondowała. Biegły w śledztwie ocenił, że do włamania nie doszło.

Utrata immunitetu umożliwiła przedstawienie przez prokuraturę zarzutów byłemu sędziemu ws. złożenia doniesienia o przestępstwie, którego nie było i składania fałszywych zeznań.

Czytaj także: Sprawa sędziego Wojciecha Łączewskiego - awantura w Sądzie Najwyższym

Sędzia uważa, że to zemsta ze strony "ekipy rządzącej", która jest pokłosiem wyroku z marca 2015 r., w którym orzekał. Wtedy to Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w I instancji Mariusza Kamińskiego na trzy lata pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA.

Wojciech Łączewski: Skala manipulacji materiałem dowodowym jest ogromna

"Materiał dowodowy, na podstawie którego postawiono mi zarzut został 13 grudnia 2019 r oceniony przez Sąd Rejonowy dla Warszawy - Mokotowa, który zdyskredytował wersję prokuratury o tym, iż miałbym zawiadomić o niepopełnionym przestępstwie lub złożyć fałszywe zeznania. Istotne braki tego postępowania wynikają z prowadzenia tych samych spraw przez jednego prokuratora, który ma określony pogląd wyrobiony na sprawę. W takiej sytuacji, wobec uchylenia postanowienia o umorzeniu postępowania straciło rację bytu stawianie mi zarzutu, gdyż nie mogę być - zgodnie z obowiązującym prawem - pokrzywdzonym i podejrzanym.

Biegli, na których powołuje się prokuratura nie wykluczyli, iż mogło dojść do włamania na mój telefon, co podkreślił sąd; dodatkowo biegli na żadnym z urządzeń nie znaleźli śladów korespondencji, o której mowa w komunikacie. Co więcej, biegli nie znaleźli śladów przesyłania komukolwiek zdjęcia, które miałbym sobie rzekomo wykonać. Kategorycznie zaprzeczam, by biegły w opinii stwierdził, że zdjęcie wykonałem sobie samodzielnie - biegły jasno stwierdził, że nie jest w stanie odpowiedzieć na tak postawione przez prokuraturę pytanie."

"Skala manipulacji materiałem dowodowym jest ogromna" – pisze w reakcji Łączewski. Jego zdaniem czynności wykonywano 20 grudnia z oczywistym złamaniem przepisów prawa, pomimo uchylenia postanowienia o umorzeniu postępowania. W dodatku zarzut postawił mu prokurator wyłączony z mocy ustawy.

Przypomnijmy, że w lutym 2016 r. sędzia zawiadomił prokuraturę, że nieznana mu osoba weszła bezprawnie na jego twitterowe konta prowadzone pod fikcyjnymi danymi i w jego imieniu korespondowała. Biegły w śledztwie ocenił, że do włamania nie doszło.

Utrata immunitetu umożliwiła przedstawienie przez prokuraturę zarzutów byłemu sędziemu ws. złożenia doniesienia o przestępstwie, którego nie było i składania fałszywych zeznań.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP