Antyrządowe manifestacje w obronie sądów w ponad 100 miastach to imponujący wynik. Świadczą nie tylko o dobrej koordynacji organizatorów protestów, ale też przypominają, że idee walki o praworządność „nadwyrężone" przez Komitet Obrony Demokracji w wydaniu Mateusza Kijowskiego ciągle są atrakcyjnie i znajdują poparcie w części społeczeństwa.
Dzisiejsze wiece udowodniły, że organizacje sędziowskie i wspierające je antyrządowe stowarzyszenia posiadają społeczny kapitał, aby próbować otwarcie sprzeciwiać się działaniom władzy.
Pytanie co dalej. Czy niedzielne popołudnie było tylko demonstracją, gestem solidarności z sędzią z Olsztyna, którego postawa przyjmuje dziś wymiar męczeństwa. Czy jest może zapowiedzią przyjmowania przez zbuntowanych sędziów bardziej zdecydowanych postaw wobec decyzji władzy politycznej w sferze sądownictwa. Czy od jutra, każdego dnia będą pojawiać się kolejni sędziowie, którzy podobnie jak olsztyński sędzia będą kwestionować w swoich ośrodkach status sędziowski swoich kolegów, zatwierdzanych przez nową, nieuznawaną Krajową Radę Sądownictwa.
Czytaj także: Sędziowie do ministra sprawiedliwości: nie przestraszycie nas
Jeżeli tak się stanie i w ślady sędziego Juszczyszyna pójdzie setki innych sędziów, będzie to ciężka artyleria przeciwko działaniom władzy politycznej, o skutkach trudnych do przewidzenia. Efekt skali spowodowałby, że Jarosław Kaczyński miałby już duży problem.