Powszechnie wiadomo, że standard 40-godzinnego tygodnia pracy sędziów z dużych sądów jest fikcją. Pracują znacznie więcej aniżeli 40 godzin w tygodniu, pracują po godzinach, jak również w weekendy. Wystarczy sięgnąć do statystyk niektórych warszawskich sądów. Wynika z nich przykładowo, że sędziowie sporządzają setki uzasadnień rocznie, kończą kilkaset spraw rocznie, wyznaczając kilkadziesiąt sesji. To wszystko robią w ciągu roku, który ma przecież tylko 365 dni.
Referat – worek bez dna
Osobom nieznającym polskich realiów, a szczególnie sędziom z innych jurysdykcji, trudno wytłumaczyć, co to jest referat sędziego. W systemie brytyjskim przykładowo sędzia, dopiero gdy zakończy jeden proces, otrzymuje kolejną sprawę. W danym momencie sędzia ma więc jeden proces, który prowadzi do końca. Inne sprawy czekają w kolejce na wejście na wokandę. Podobnie wygląda praca adwokatów.
W Polsce zaś sędzia ma referat, do którego niczym do worka bez dna co miesiąc jest wrzucana nieokreślona liczba spraw, i to bez żadnych ograniczeń. Wszystkie sprawy, które wpłyną do sądu, muszą być natychmiast rozdzielone. Jednocześnie z reguły w dużych sądach spraw wpływa znacznie więcej, aniżeli przeciętnie sędzia jest w stanie w danym miesiącu ich zakończyć. Różnica pomiędzy sprawami niezakończonymi a zakończonymi tworzy tzw. referat, który z reguły powiększa się z każdym miesiącem. W Warszawie w niektórych wydziałach sędziowie mieli więc nawet i 1000 spraw...
Multitasking sądowy
Największym jednak chyba nieporozumieniem w sposobie organizacji pracy sądów jest jednoczesne napoczynanie wszystkich tych spraw. Każdej sprawie natychmiast nadawany jest bieg. W ten sposób często sprawy „stare" są niejako wypierane przez nowsze. Jak bowiem wśród 1000 spraw sędzia ma je odróżnić? Największą jednak trudnością dla sędziów i sekretariatu jest jednoczesne zarządzanie tymi wszystkimi sprawami. Konsekwencją bowiem nadania biegu każdej jest np. wymiana pism procesowych czy planowanie biegu postępowania. Sędzia nie może się skupić na jednej sprawie, lecz ma obowiązek prowadzić wszystkie. I to nawet JEDNOCZEŚNIE tysiąc w swoim referacie (!).
Dziennie sędzia ma więc do zadekretowania kilkadziesiąt pism procesowych, a na wokandę nie trafia jedna sprawa, lecz kilkanaście. Najbardziej zaś chyba absurdalną fikcję przyjmuje się w odniesieniu do uzasadnień. Zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego sędzia powinien sporządzić uzasadnienie w terminie 14 dni od dnia wpłynięcia wniosku. Tyle tylko, że w tym czasie może wpłynąć kilka wniosków, jeśli sąd w danym tygodniu wydał kilka wyroków. W ciągu 14 dni sędzia pisze więc kilka uzasadnień... Oprócz tego jednak ma w tym czasie kolejne wokandy i każdego dnia obsługuje kilkaset spraw w swoim referacie.