#RZECZoPRAWIE - Andrzej Turliński: problemy sędziów z biegłymi

Największy problem z biegłymi to nie tyle niewykonanie zamówionej opinii, ile znalezienie odpowiedniego specjalisty w danej dziedzinie – mówił sędzia Andrzej Turliński w programie #RZECZoPRAWIE.

Aktualizacja: 10.10.2016 15:17 Publikacja: 10.10.2016 14:37

Andrzej Turlińsk

Andrzej Turlińsk

Foto: rp.pl

Czy biegły rządzi procesem? Jakie problemy mają sędziowie z biegłymi? Jak sędziom współpracuje się z biegłymi? - o tym redaktor Ewa Usowicz rozmawiała z Andrzejem Turlińskim, sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie, zajmującym się sprawami gospodarczymi.

- Sędziowie potrzebują biegłych. Problem w tym, że nie we wszystkich branżach jest dostatek biegłych. Dużo jest psychologów i księgowych, ale brakuje biegłych w dziedzinach związanych ze skomplikowaniem dzisiejszego życia, a więc techniki, technologii. Im bardziej sprawa jest zawikłana od tej strony, tym biegły musi mieć lepsze kwalifikacje. Do mnie trafiają sprawy z dziedziny prawa ochrony konkurencji, prawa energetycznego, telekomunikacyjnego, w których są potrzebni specjaliści w zakresie kosztów, informatycy dużej klasy. Często stopień zawikłania sprawy jest tak duży, że nie poradzi sobie jedna osoba do wykonania opinii i sędzia musi szukać instytutu naukowego lub naukowo-badawczego – mówił sędzia Turliński.

Jak długo trzeba czekać na zamówioną opinię? W sprawach gospodarczych od półtora miesiąca do 3,5 miesiąca od wydania akt. Na opinię instytutu badawczego czeka się dłużej, gdyż składa się ona np. z kilku badań wykonywanych przez członków zespołu.

- Niektórzy przedsiębiorcy mogą powiedzieć, że mają inne doświadczenia, jeśli chodzi o czas oczekiwania na opinię. Zdarzały się bowiem sprawy skomplikowane, w których na opinie trzeba było czekać rok, a raz nawet dwa lata. Tak długi czas czekania na opinię wynikać może np. z trudności, jakie biegły ma z dostępem do materiałów, z faktu, że musi gdzieś pojechać, aby wykonać opinię, sięgnąć do norm – tłumaczy Andrzej Turliński.

Największe grzechy biegłych to – jego zdaniem - sporządzanie opinii, w których brakuje odpowiedzi na zadane pytania. Czasami opinia jest zbyt ogólna, rozmyta, nie zawiera wniosków. Bywa, że biegły podejmuje się pracy, która po prostu go przerasta. – Wtedy trzeba wyznaczyć kolejnego biegłego, a to generuje koszty – mówi sędzia.

Jednak w jego ocenie najczęściej są problemy nie tyle z wykonaniem opinii, ile ze znalezieniem biegłego.

- Miałem kiedyś taką sprawę: Sąd Najwyższy uchylił wyrok i wydał wytyczne, żeby sporządzić opinię biegłego na konkretny temat. Chodziło o kanalizacje burzowe w dużym mieście. To była trudna opinia, nie dla pojedynczego biegłego. Szukaliśmy więc w politechnikach, ale nikt nie chciał się podjąć wykonania opinii. Obowiązek znalezienia biegłego spoczywa jednak na sędzi. Dopiero instytut górnictwa zgodził się wykonać opinię i zrobił to doskonale – przypomina sobie sędzia Turliński.

Czy w takim razie listy biegłych przy sądach są fikcją? – pytała gościa Ewa Usowicz.

- Warunki wpisu na listy biegłych są ustalone w przepisach. Biegły musi być specjalistą w danej dziedzinie. Wiedzę potwierdza dokumentami i rekomendacjami organizacji, w których jest zrzeszony. Czasami przedstawia rekomendacje z innego okręgu sądowego, gdzie już widnieje na liście biegłych. Prezes sądu w zasadzie nie ma możliwości odmowy wpisu , jeśli wniosek o wpis jest poparty odpowiednimi dokumentami – mówi Andrzej Turliński.

Jego zdaniem problemy związane z biegłymi z pewnością mogłaby częściowo rozwiązać ogólnopolska lista biegłych. Zdarza się, że specjalista w jakiejś dziedzinie widnieje na liście biegłych w innym okręgu sądowym, ale sędzia o tym nie wie. Łatwiej i szybciej mógłby znaleźć specjalistę na liście ogólnopolskiej.

Czy biegły rządzi procesem? Czy sędzia w ogóle musi mieć biegłego, czy nie może podjąć decyzji sam, opierając się na doświadczeniu zawodowym i życiowym? - pytała red. Usowicz.  Andrzej Turliński odpowiedział:

- Sędzia nie ma wiadomości specjalnych. Choć ma doświadczenie zawodowe, życiowe to jednak jest cienka linia, która sędzia musi znać. Nie może jej przekroczyć, bo jego wyrok zostanie uchylony. Sędzia jest prawnikiem, nie ma więc wiadomości specjalnych na użytek procesu. Opinie biegłych nie dotyczą wykładni prawa. Sędzia musi znać dokładnie sprawę, ma wnioski o wyznaczenie biegłego. Musi ocenić , czy biegły jest potrzebny. Pyta też strony, jakiego biegłego powołać. Dowód z opinii biegłego jest potrzebny wtedy, gdy trzeba wyciągnąć wnioski na podstawie wiadomości specjalnych.

Zdaniem sędziego Turlińskiego w kwestii wynagradzania biegłych nie ma żadnej uznaniowości. Najwyższe stawki otrzymują osoby z najwyższym poziomem wiedzy, czyli eksperci z tytułem profesora.

- Na pewno za niskie są stawki dla biegłych lekarzy. Za godzinę pracy nad opinią płaci się im 30 zł, a wiadomo, ile w godzinę mogą zarobić lekarze. Dlatego niewielu lekarzy wpisuje się na listy biegłych – mówił Andrzej Turliński.

Ewa Usowicz zapytała gości, co jego zdaniem powinno się znaleźć w ustawie o biegłych sądowych, której przygotowanie zapowiada ministerstwo sprawiedliwości.

- Z pewnością powinna precyzyjnie regulować sposób naboru i przewidywać prowadzenie ogólnokrajowej listy biegłych. W ustawie powinny się także znaleźć przepisy o przekazywaniu sprawy biegłemu. I oczywiście regulacje dotyczące wynagrodzenia. Teraz te regulacje są niepotrzebnie rozproszone – podkreślił sędzia Turliński.

Andrzej Turliński w #RZECZoPRAWIE:

Czy biegły rządzi procesem? Jakie problemy mają sędziowie z biegłymi? Jak sędziom współpracuje się z biegłymi? - o tym redaktor Ewa Usowicz rozmawiała z Andrzejem Turlińskim, sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie, zajmującym się sprawami gospodarczymi.

- Sędziowie potrzebują biegłych. Problem w tym, że nie we wszystkich branżach jest dostatek biegłych. Dużo jest psychologów i księgowych, ale brakuje biegłych w dziedzinach związanych ze skomplikowaniem dzisiejszego życia, a więc techniki, technologii. Im bardziej sprawa jest zawikłana od tej strony, tym biegły musi mieć lepsze kwalifikacje. Do mnie trafiają sprawy z dziedziny prawa ochrony konkurencji, prawa energetycznego, telekomunikacyjnego, w których są potrzebni specjaliści w zakresie kosztów, informatycy dużej klasy. Często stopień zawikłania sprawy jest tak duży, że nie poradzi sobie jedna osoba do wykonania opinii i sędzia musi szukać instytutu naukowego lub naukowo-badawczego – mówił sędzia Turliński.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara