Sędziowie mają świadomość, że ich stanowisko spotyka się ostatnio z krytyką niektórych mediów i szefa Krajowej Rady Sądownictwa oraz że może to budzić zniecierpliwienie wśród niektórych kandydatów. Mimo to zdania nie zmieniają. Piszą o tym w specjalnej uchwale, zobowiązując prezes SO do jej przesłania redakcji „Rzeczpospolitej". Zgromadzenie wyraziło zdziwienie wobec twierdzeń, że kilkumiesięczne opóźnienie w opiniowaniu kandydatur skutkuje opóźnieniami w rozpoznawaniu spraw, przy jednoczesnym braku refleksji nad wpływem na czas trwania postępowań sądowych kilkuletniej, niczym nieusprawiedliwionej zwłoki ministra sprawiedliwości w dokonywaniu obwieszczeń o wolnych stanowiskach sędziowskich.

Czytaj także: KRS wzywa prezesów sądów do przesłania dokumentów kandydatów na wolne etaty sędziowskie

Zgromadzenie uznaje też za mało wiarygodną troskę przewodniczącego KRS o realizację prawa do sądu w sądach warszawskich. Nie są mu bowiem znane inicjatywy „ciała, któremu przewodniczy sędzia Mazur", odnośnie do ograniczenia kognicji sądowej, a sądów warszawskich w szczególności – czytamy w uchwale. Zgromadzenie podkreśla, że wstrzymanie się od opiniowania kandydatur nie jest przejawem konfliktu między środowiskiem sędziowskim a przedstawicielami innych władz. Przypominają, że celem funkcjonowania sądów jest realizacja prawa do rozpoznania jego sprawy bez zbędnej zwłoki przez właściwy, ale też niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Prawidłowa realizacja tego prawa wymaga, aby sąd rozpoznający sprawę był obsadzony zgodnie z przepisami prawa. W przeciwnym razie postępowanie cywilne będzie toczyć się w warunkach nieważności. Sędziowie dziwią się, słysząc stwierdzenie, że czasowa odmowa opiniowania kandydatur uniemożliwia realizację prawa do rozpoznania sprawy bez zbędnej zwłoki.

– Dlatego tak istotne jest, aby nie było żadnych wątpliwości co do prawidłowości procedury nominacyjnej – podkreślają. Dodają, że dla każdego praktykującego prawnika oczywistym jest, że ostateczne rozstrzygnięcie co do prawidłowości procedury nominacyjnej należeć będzie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a inicjatywa w tym zakresie nie będzie należeć do polskich sądów, lecz tej strony postępowania cywilnego lub karnego, która będzie kwestionowała orzeczenie sądu bez względu na jego merytoryczną poprawność.

– Jedynie z tej przyczyny zgromadzenie uważa, że wyrażenie opinii odnośnie do kandydatur przed rozstrzygnięciem przez Trybunał Sprawiedliwości UE przedstawionych mu zagadnień prejudycjalnych byłoby wyrazem jego nieodpowiedzialności – piszą sędziowie.