W piątek, 15 kwietnia, wchodzi w życie znowelizowany kodeks karny. Wprowadza surowe kary za przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości, a więc kłamstwo przed sądem. I tak, za składanie fałszywych zeznań, które mają służyć za dowód w postępowaniu sądowym, lub za zatajenie prawdy grozić ma od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia (do tej pory do trzech lat).
Dla świadków, którzy zeznają nieprawdę, bo boją się o zdrowie i życie własne lub najbliższych, przewidziano karę od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Jeśli nie zostali poinformowani o prawie do odmowy zeznań, mogą uniknąć odpowiedzialności karnej.
Dużo surowiej (do dziesięciu lat więzienia) karani będą biegli, rzeczoznawcy, tłumacze, którzy przedstawią sądowi fałszywą opinię lub tłumaczenie.
Jeżeli biegły, rzeczoznawca lub tłumacz działa nieumyślnie, ale naraża na istotną szkodę interes publiczny, grozi mu od dziś do trzech lat pozbawienia wolności. W noweli pojawił się też przepis o nadzwyczajnym złagodzeniu kary za nieprawdziwe opinie. Sąd będzie mógł je zastosować, a nawet odstąpić od wymierzenia kary, gdy fałszywe zeznanie, opinia, ekspertyza lub tłumaczenie nie mogą mieć wpływu na rozstrzygnięcie sprawy i gdy sprawca dobrowolnie sprostuje fałszywe zeznanie, opinię, ekspertyzę lub tłumaczenie, zanim nastąpi, choćby nieprawomocne, rozstrzygnięcie.
Zdania ekspertów o nowelizacji od początku są podzielone. Niektórzy uważają, że jeśli świadek się boi, to niech o tym sądowi powie. Od niedawna może liczyć na ukrycie danych osobowych i ochronę. Jeśli nie, niech mówi prawdę. Kiedy bowiem kłamstwo wyjdzie na jaw, konsekwencje wysokiej kary mogą się okazać dużo bardziej realne niż gniew podsądnego czy jego kompanów.