Taką koncepcję rozważa Ministerstwo Sprawiedliwości, wskazując, że pieniądze na wyższe pensje mogłyby pochodzić m.in. likwidacji dodatków funkcyjnych, tzw. kilometrówek dla sędziów, czy też funduszu pożyczkowego udzielającego tej grupie zawodowej swoistych kredytów na preferencyjnych zasadach, np. na zakup mieszkania.

Czytaj także: Pracownicy sądów protestują i chorują

Pomysł bardzo słaby, jeżeli nie jest tylko szantażem mającym zniechęcić środowisko sędziowskie do popierania słusznych zresztą żądań pracowników sądowej administracji. To najprostsza droga do tworzenia podziałów i konfliktów wewnątrz poszczególnych sądów. Zabawa o tyle niebezpieczna, że może się odbić na ich pracy i normalnym funkcjonowaniu, gdyby takie spory zaczęły eskalować.

Poza tym MS powinno starać się unikać kolejnych ognisk konfliktu ze środowiskiem sędziowskim. Spór o sprawy ustrojowe, konstytucyjne to jedno, a pogarszanie warunków pracy i płacy sędziów to jednak inna historia. Takie ekspedycje karne sprawią, że dla wszystkich sędziów minister sprawiedliwości stanie się surowym nadzorcą, który zamiast stwarzać korzystne środowisko pracy dla ludzi Temidy, w sposób nie do końca wytłumaczalny pogarsza je.

Dlatego byłoby lepiej, gdyby minister sprawiedliwości poszukał pieniędzy dla pracowników sądów w innym miejscu, gdyż nie ulega najmniejszej wątpliwości, że podwyżki powinni dostać.