Reklama
Rozwiń
Reklama

Tomasz Pietryga: Sędzia niebezpieczny kreator

Sąd w Hadze nakazał w spółce Royal Dutch zredukować emisję CO2 o 45 proc. do 2030 r., w stosunku do poziomu z 2019 r., biorąc pod uwagę całą grupę Shell, jej dostawców oraz klientów, nie tylko w Holandii.

Aktualizacja: 09.06.2021 11:44 Publikacja: 09.06.2021 02:00

Tomasz Pietryga: Sędzia niebezpieczny kreator

Foto: Adobe Stock

Wydarzenie jest przełomowe, bo sąd zadecydował, że odpowiedzialność za zmiany klimatu leży nie tylko po stronie rządów, ale i korporacji.

Nieprawomocne orzeczenie, które zapadło w ubiegłym tygodniu wywołało euforię u ekologów, których zdaniem takie odważne, radykalne decyzje sądu mogą odnieść większy skutek dla ochrony środowiska niż toczące się latami dyskusje podczas szczytów klimatycznych. Zwłaszcza że w wyobrażeniu holenderskiego sądu – wyrok będzie miał oddziaływanie na cały świat, tzn. wymuszał ekologiczne zachowanie wszędzie, gdzie firma ma siedziby.

Wyrok wywołał też fale oburzenia, nie tylko w innych państwach, które nie chcą, aby orzeczenia z innych państw, w sposób niekontrolowany oddziaływały na ich terytorium, ale też zwolenników „sprawiedliwej transformacji". Nałożenie i to zaledwie w ciągu najbliższych kilku lat – przymusu redukcji CO2 o połowę, może bardzo mocno uderzyć w fundamenty koncernu. Może stać się niekonkurencyjny w stosunku do firm, które takich ograniczeń nie mają. To prosta droga nie tylko do ograniczenia zatrudnienia, ale nawet do bankructwa.

Wyrok zapadł zaledwie dwa tygodnie po tym, gdy Trybunał w Luksemburgu wydał w jednoosobowym składzie postanowienie o natychmiastowym zamknięciu kopalni węgla brunatnego przy elektrowni Turów. Decyzja wywołała oburzenie, ponieważ zagroziła bezpieczeństwu energetycznemu kraju, jak i może doprowadzić do upadku gospodarczo-społecznego całego regionu.

Rząd chce pilnie dogadać się z Czechami, którzy zainicjowali całą sprawę, deklarując, że środka tymczasowego nałożonego na Turów nie wykona. Co będzie oznaczało dalsze konsekwencje i spór z UE.

Reklama
Reklama

Te historie pokazują, że wpływ sądów na ekologie staje się coraz poważniejszy i pewnie wraz ze wzrostem świadomości społeczeństw, presją ekologiczną, jego rola będzie jeszcze wzrastać. Pytanie jednak, czy rola ta ograniczy się do rozstrzygania sporów prawnych, czy też sądy przyjmą na siebie funkcje kreatora nowej rzeczywistości. To one, abstrahując od decyzji politycznych, będą decydować, o szybkości ekologicznej transformacji i cenie, którą przyjdzie za nią zapłacić.

Taka droga, choć może skuteczna, budzi obawy. Ekologia formowana w procesie politycznym jest poddana kontroli społeczeństw, debacie politycznej, której wyniki mogą być poddawane korektom.

Decyzję sądów – nie tylko tak jak w przypadku Turowa – mogą być podejmowane jednoosobowo, niekoniecznie przy zważeniu wszystkich ich skutków, ale są też ostateczne. A to już mało bezpieczna droga. Chyba więc lepiej byłoby, aby sądy nie starały się być kreatorami rzeczywistości, choć ambicje są tu coraz silniejsze, a raczej pilnowały prawa i obowiązujących zasad. Zmienianie świata lepiej zostawić wybranym w demokratycznych wyborach politykom.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: TSUE wysadził TK w powietrze. To ważna lekcja także dla Donalda Tuska
Cudzoziemcy
Kierowca musi mówić po polsku? Prawnicy oceniają nową usługę „Bolt lokalnie"
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Wieczni prezesi spółdzielni mieszkaniowych zostaną? Spór o reformę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama