Mariusz P., właściciel firmy zajmującej się montażem i serwisem systemów alarmowych, w osobliwy sposób walczył o intratne zlecenia. Startując w przetargach, przedstawiał dokumenty, które go wyróżniały na tle konkurentów – tyle że potwierdzały nieprawdę. Tak zdobył zlecenia warte blisko 5,5 mln zł, w tym największe na rzecz Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.
Wpadł m.in. dzięki podsłuchom, jakie, za zgodą sądu, założyli stołeczni policjanci. Prokuratura Okręgowa w Warszawie właśnie oskarżyła przedsiębiorcę i jego wspólników – dowiedziała się „Rzeczpospolita".
– Łączna wartość przetargów, w których Mariusz P. przedłożył nierzetelne certyfikaty, wynosiła około 5,48 mln zł. Pokrzywdzone są jednostki wojskowe, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Muzeum Zamku w Oporowie – mówi Michał Dziekański, rzecznik prokuratury.
Cenne zlecenia biznesmen zdobył w ciągu trzech miesięcy, wiosną 2014 r., gdy w cuglach wygrał przetargi m.in. na montaż i modernizację instalacji alarmowych lub przeciwpożarowych.
Charakter obiektów, zwłaszcza wojskowych, sprawiał, że stawiano wysokie wymogi. Mariusz P. deklasował konkurentów. W czym tkwił sekret?