Bez kar w aferze Elewarr

Wiceprezes Agencji Rynku Rolnego pozwolił szefom państwowej spółki obejść kominówkę. Jego sprawę w dziwny sposób umorzono. Ale proces będzie.

Aktualizacja: 13.07.2016 06:14 Publikacja: 12.07.2016 19:37

Bez kar w aferze Elewarr

Foto: Fotorzepa, Wojciech Jakubowski

Obchodzenie ustawy kominowej, nepotyzm i gigantyczne premie – aferą w spółce Agencji Rynku Rolnego (ARR) zatrudniającej ludzi powiązanych z PSL w 2013 r. żył cały kraj. Dziś się okazuje, że włos z głowy nie spadł beneficjentom wysokich premii, a niewiele brakowało, by z kłopotów wywinął się Lucjan Z., były już wiceprezes ARR, którego decyzja pozwoliła innym brać duże pieniądze. Zablokował to sąd po zażaleniu prokuratora.

Szkoda na 780 tys. zł

Lucjan Z. był odpowiedzialny za nadzór nad Elewarrem. Nieprawidłowości w skupującej i przechowującej zboże spółce wykryła NIK. Ujawniła, że zarząd spółki pobiera wynagrodzenia znacznie wyższe niż dopuszczalne w tzw. ustawie kominowej. Zaraz po tym za zgodą Lucjana Z. w spółce wprowadzono nowy regulamin organizacyjny (on go zatwierdził) i utworzono stanowisko dyrektora generalnego. Dzięki temu zabiegowi ówczesny prezes spółki Andrzej Śmietanko stał się dyrektorem i nadal pobierał pensję równie wysoką jak dotychczas (ponad 700 tys. zł rocznie).

Warszawska prokuratura uznała, że manewr miał jeden cel: obejście ustawy kominowej, a tworząc stanowisko dyrektora generalnego, nawet nie zadbano o dokładne określenie zakresu jego obowiązków. W 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła Lucjana Z. o przekroczenie uprawnień i działanie dla przysporzenia korzyści Śmietance, czym – jak twierdziła – naraził ARR na ok. 780 tys. zł szkody. Grozi za to do dziesięciu lat więzienia.

Elewarr twierdził, że „kominówce" nie podlega, ponieważ „nie jest państwową osobą prawną". Prokurator i NIK przeciwnie: że podlega, bo w całości należy do państwowej agencji.

Lucjan Z. mimo zarzutów karnych wciąż był we władzach ARR. Został odwołany ze stanowiska dopiero w lutym 2016 r.

Akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ. Ten w końcu 2015 r. umorzył sprawę ze względu na „brak znamion czynu zabronionego". Doszedł takiego wniosku, mimo że nawet nie przeprowadził procesu.

Po zażaleniu prokuratora Sąd Okręgowy uchylił umorzenie, uznając je za przedwczesne i oparte na niepełnym materiale dowodowym. Wytknął, że umorzenie tak niejednoznacznej sprawy w trybie bez procesu jest niedopuszczalne. Podkreślił także w uzasadnieniu, że konieczne jest m.in. ponowne „wnikliwe rozważenie wszystkich prawnych argumentów podnoszonych przez obie strony w zakresie ustawy kominowej".

Sąd Okręgowy zwrócił też uwagę na dziwne rzeczy, jakie działy się w niższej instancji.

Chodzi o to, że Sąd Rejonowy wyznaczył datę rozprawy głównej, jej kolejne terminy, a nawet wezwał świadków. Jednak wkrótce potem nieoczekiwanie zrezygnował z procesu i zdecydował o umorzeniu.

„Trudno ocenić, co spowodowało tak diametralną zmianę decyzji, skoro – co należy wyraźnie zaznaczyć – materiał dowodowy w okresie pomiędzy skierowaniem sprawy na rozprawę a podjęciem zaskarżonej decyzji (o umorzeniu – red.) nie uległ istotnej zmianie" – stwierdził Sąd Okręgowy.

Zastanawia coś jeszcze: Lucjan Z. był w posiadaniu dokumentów z Elewarru, których spółka nie chciała udostępnić nawet śledczym. Ta kwestia – podkreślał w zażaleniu prokurator – też wymaga zbadania. Domagał się również wszechstronnej analizy zachowania oskarżonego – również w kontekście szkody, jaką swoim działaniem miał wyrządzić Agencji (godząc się na wypłacenie Śmietance premii).

Prezes bez szwanku

Nowego terminu procesu jeszcze nie ma. Sprawa jest społecznie ważna także dlatego, że odpowie na pytanie, czy w spółce, która w całości należy do państwowej agencji, władze mogą wypłacać sobie wysokie premie, lekceważąc ustawę kominową. Zwłaszcza w sytuacji, gdy zbożową spółkę wspomagało państwo.

Dotąd były zarząd Elewarru nie oddał 1,4 mln zł, które według NIK wziął niezasadnie. I nie odda, bo 2013 r. roszczenia się przedawniły.

Skazani zostali tylko dwaj pracownicy Elewarru, którzy wycieczkę do Chorwacji rozliczyli jako służbową delegację.

Bez szwanku z afery wyszedł Andrzej Śmietanko, wieloletni prezes i dyrektor spółki. Od 2014 r. jest wiceprezesem Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi. To organizacja pozarządowa non profit udzielająca rolnikom pomocy finansowej i pożyczek np. na usuwanie skutków powodzi ze środków rządowych.

Według sprawozdania finansowego w 2013 r. wpływy fundacji przekroczyły 185 mln zł. Do grudnia 2015 r. prezesem był Marek Zagórski – obecny wiceminister skarbu w rządzie Beaty Szydło.

W Elewarze zarobki spadły. – Aktualnie wynagrodzenia kierownictwa spółki są na poziomie niższym niż maksymalnie dopuszczalne ustawą kominową – zapewnia Karolina Dziewulska-Siwek, rzecznik ARR.

Obchodzenie ustawy kominowej, nepotyzm i gigantyczne premie – aferą w spółce Agencji Rynku Rolnego (ARR) zatrudniającej ludzi powiązanych z PSL w 2013 r. żył cały kraj. Dziś się okazuje, że włos z głowy nie spadł beneficjentom wysokich premii, a niewiele brakowało, by z kłopotów wywinął się Lucjan Z., były już wiceprezes ARR, którego decyzja pozwoliła innym brać duże pieniądze. Zablokował to sąd po zażaleniu prokuratora.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?