Obchodzenie ustawy kominowej, nepotyzm i gigantyczne premie – aferą w spółce Agencji Rynku Rolnego (ARR) zatrudniającej ludzi powiązanych z PSL w 2013 r. żył cały kraj. Dziś się okazuje, że włos z głowy nie spadł beneficjentom wysokich premii, a niewiele brakowało, by z kłopotów wywinął się Lucjan Z., były już wiceprezes ARR, którego decyzja pozwoliła innym brać duże pieniądze. Zablokował to sąd po zażaleniu prokuratora.
Szkoda na 780 tys. zł
Lucjan Z. był odpowiedzialny za nadzór nad Elewarrem. Nieprawidłowości w skupującej i przechowującej zboże spółce wykryła NIK. Ujawniła, że zarząd spółki pobiera wynagrodzenia znacznie wyższe niż dopuszczalne w tzw. ustawie kominowej. Zaraz po tym za zgodą Lucjana Z. w spółce wprowadzono nowy regulamin organizacyjny (on go zatwierdził) i utworzono stanowisko dyrektora generalnego. Dzięki temu zabiegowi ówczesny prezes spółki Andrzej Śmietanko stał się dyrektorem i nadal pobierał pensję równie wysoką jak dotychczas (ponad 700 tys. zł rocznie).
Warszawska prokuratura uznała, że manewr miał jeden cel: obejście ustawy kominowej, a tworząc stanowisko dyrektora generalnego, nawet nie zadbano o dokładne określenie zakresu jego obowiązków. W 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła Lucjana Z. o przekroczenie uprawnień i działanie dla przysporzenia korzyści Śmietance, czym – jak twierdziła – naraził ARR na ok. 780 tys. zł szkody. Grozi za to do dziesięciu lat więzienia.
Elewarr twierdził, że „kominówce" nie podlega, ponieważ „nie jest państwową osobą prawną". Prokurator i NIK przeciwnie: że podlega, bo w całości należy do państwowej agencji.
Lucjan Z. mimo zarzutów karnych wciąż był we władzach ARR. Został odwołany ze stanowiska dopiero w lutym 2016 r.