Do zbrodni doszło pod koniec 2012 r. w Bolszewie na Kaszubach. Stanisław Dargacz, bohater najbliższego odcinka polsatowskiego programu „Państwo w państwie", przekonuje, że wyszedł do sklepu, a gdy wrócił, zobaczył zakrwawioną żonę z poderżniętym gardłem. Jego wizytę w sklepie potwierdza obsługa, a także paragon z dokładną godziną.

Dwa tygodnie po zdarzeniu na miejscowy komisariat przyszła kobieta, mówiąc, że w dniu morderstwa jej syn przyszedł do domu w zakrwawionym ubraniu, które kazał spalić.

Mężczyzna ten zeznał potem, że był w domu państwa Dargaczów, bo chciał go okraść. Rzekomo widział, jak mąż morduje żonę. Złodziej miał się przestraszyć i uciec. Choć ucieczka nie przeszkodziła mu w zabraniu ze sobą ukradzionej gotówki, prokuratura uwierzyła w jego wersję.

Zdaniem śledczych Dargacz w trzy minuty przebiegł zatem w klapkach 100 metrów ze sklepu do domu, zdążył się pokłócić z żoną, poderżnąć jej gardło, zadać 40 ciosów nożem i zadzwonić na pogotowie.

Pan Stanisław, który w areszcie spędził cztery lata mówi, że w domu nie zabezpieczono dowodów, ani nie odnaleziono narzędzia zbrodni. Pod paznokciami ofiary było z kolei DNA niezidentyfikowanej osoby. Zwraca też uwagę na zeznania świadka, który mówił, że widział złodzieja przed domem z innym mężczyzną.