Joanna Parafianowicz o adwokaturze: nie chcę takiego samorządu naczelnego jaki dzisiaj widzę

Nie chcę pozorowania reform bez realnych działań.

Aktualizacja: 24.08.2019 12:23 Publikacja: 24.08.2019 12:13

Joanna Parafianowicz o adwokaturze: nie chcę takiego samorządu naczelnego jaki dzisiaj widzę

Foto: Adobe Stock

Po otwarciu dostępu do zawodu adwokata, palestra – szczególnie jej samorząd - obawiała się negatywnego wpływu, jaki na to środowisko będzie mieć napływ nowych osób. Troskę budziła konieczność wyszkolenia ogromnych rzeszy młodych ludzi, przypuszczenie, że nie podołają zasadom etyki, obniżą morale i stworzą konkurencję, czego środowisko i społeczeństwo nie udźwignie. Mówiono o pauperyzacji zawodu, przewidywano oderwanie od tradycyjnych wartości. Zagrożeniem dla adwokatury mieli być przyszli adwokaci nie dość godni posługiwania się tym zawodowym tytułem.

Czytaj także: A palestra wręcz niedościgniona - komentuje Joanna Parafianowicz

Życie pokazało, że podnoszone wątpliwości i lęki nie znalazły mocnego oparcia w rzeczywistości, a młodsze pokolenie nie wydaje się zagrażać istnieniu adwokatury i wyznawanym w jej łonie wartościom. Trudno jednak nie zauważyć, iż choć oczekiwania adwokatów wobec samorządu uległy zmianie, podobnie jak otaczający palestrę świat, ona sama – w wymiarze sposobu swego funkcjonowania opiera się dobrodziejstwom ewolucji, pełnymi garściami czerpiąc wszakże z mądrości narodu.

Niestety nie z tych, z których powinna. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść zdaje się mówić do adwokatów prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie skierowanego do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów dotyczących stawek adwokackich. Jak się bowiem okazało blisko 50 członków NRA jako organu stanowiącego, kilkoro członków Prezydium jako ciała wykonawczego i czterech pełnomocników procesowych nie wystarczyło aby nadać bieg sprawie. Co nagle, to po diable można by pomyśleć jeśli zważyć, że o kolejnych etapach niekorzystnie dla adwokatury rozpoznawanej od miesięcy sprawy na próżno szukać informacji w dostępnych źródłach, tj. na stronie adwokatura.pl, przesyłanych mailingiem Wiadomościach Adwokatury, czy w skierowanych do adwokatów i z pewnością oczekiwanych wyjaśnieniach ze strony Prezesa NRA, jego zastępców lub sekretarza.

Jeśli dodać, że wymienieni nie przekazali stosownych informacji nawet członkom Naczelnej Rady Adwokackiej, którzy wiedzę o rozstrzygnięciu zaczerpnęli z prasy, powiedzenie: co za dużo, to niezdrowo, zdaje się trafnie opisywać rzeczywistość.

Jako adwokat, nie waham się powiedzieć, że nie chcę takiego samorządu naczelnego jaki dzisiaj widzę. Nie tylko nietransparentnego, nieudolnego, niepotrafiącego przyznać się do porażki (choć do ich ponoszenia powinien się już przyzwyczaić), ale nadto - niehonorowo pobierającego niepojętej dla przeciętnego adwokata wysokości diety za podejmowanie, jak się okazuje, głównie nieskutecznych aktywności.

Nie chcę władz, które jedynie okazjonalnie zwołują posiedzenia, podczas nich zaś nieustannie poruszają te same zagadnienia i rozważają niezmienne problemy nie zbliżając się do ich rozwiązania choćby o milimetr.

Nie chcę pozorowania reform bez realnych działań zmierzających do realizacji zgłaszanych postulatów.

Nie chcę „Palestry", która choć rozsyłana drogą elektroniczną, to i tak trafia do adwokatów zawsze dwa miesiące po terminie, a na domiar złego na skutek nieudolności osób ją prowadzących jest skreślana z listy punktowanych czasopism naukowych, zaś odpowiedzialność za ten stan przypisuje nieżyjącemu już redaktorowi naczelnemu.

Nie chcę strony internetowej, która estetyką przypomina szkolną gazetkę, zaś zamieszczane na niej treści przechodzą ostre sito selekcji nie pod kątem treści lecz nazwisk autorów.

Nie chcę adwokatury, która o wizji swej wyjątkowości na tle innych zawodów prawniczych jedynie marzy, lecz nie zbliża się nawet o krok do jej realizacji.

Nie chcę samorządu, który niewiele robiąc czyni niemało, aby tym członkom NRA, którzy jeszcze nie utracili wiary w sens swoich działań, podciąć skrzydła.

Jako adwokat mam prawo oczekiwać, że władze mojego samorządu wywiążą się ze składanych podczas Krajowego Zjazdu Adwokatury obietnic, a jeśli ich nie zrealizują, to odpowiedzialne za ten stan osoby nie podejmą kolejnej próby obejmowania najwyższych stanowisk. Jak bowiem pisał Molier, najkrótsze błędy są zawsze najlepsze.

Autorka jest adwokatem, założycielką prawniczego bloga www.pokojadwokacki.pl

Po otwarciu dostępu do zawodu adwokata, palestra – szczególnie jej samorząd - obawiała się negatywnego wpływu, jaki na to środowisko będzie mieć napływ nowych osób. Troskę budziła konieczność wyszkolenia ogromnych rzeszy młodych ludzi, przypuszczenie, że nie podołają zasadom etyki, obniżą morale i stworzą konkurencję, czego środowisko i społeczeństwo nie udźwignie. Mówiono o pauperyzacji zawodu, przewidywano oderwanie od tradycyjnych wartości. Zagrożeniem dla adwokatury mieli być przyszli adwokaci nie dość godni posługiwania się tym zawodowym tytułem.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji