Klauzula sumienia to mit - pisze Anna Mikołajczyk

Każda dyskryminacja jest niezgodna z prawem.

Publikacja: 17.08.2019 12:01

Klauzula sumienia to mit - pisze Anna Mikołajczyk

Foto: www.sxc.hu

Trybunał Konstytucyjny usunął z systemu prawnego przepis o doniosłym znaczeniu dla klientów na rynku usług. Tym samym, choć pewnie niezamierzenie, przyczynił się do dyskusji o potrzebie zmian w polskim prawie antydyskryminacyjnym.

Czytaj także: Aptekarze-katolicy chcą klauzuli sumienia

Po wyroku Trybunału w sprawie art. 138 kodeksu wykroczeń (sygn. K 16/17) zaczęto powtarzać informację o potwierdzeniu „powszechnej klauzuli sumienia", na którą mogą powoływać się usługodawcy. Temu przeświadczeniu towarzyszyło inne – o bezkarności, a nawet legalności działań o charakterze dyskryminującym. Jaskrawym tego dowodem było dołączenie do jednego z tygodników naklejek, które miały informować o „Strefie wolnej od LGBT" (przywodzących na myśl hasło „Judenfrei"- „Wolny od Żydów", stosowane przez niemieckich nazistów).

Otóż nie – nie ma instytucji „powszechnej klauzuli sumienia", a dyskryminacja kogokolwiek z jakiejkolwiek przyczyny pozostaje niezgodna z prawem – wynika to wprost z konstytucji. I choć osoby doświadczające dyskryminacji straciły ważne narzędzie ochrony swoich praw, to pozostały inne, choć mniej atrakcyjne i skuteczne środki.

Krajobraz po bitwie

Artykuł 138 kodeksu wykroczeń, który penalizował nieuzasadnioną odmowę wykonania usługi i przez samego prokuratora generalnego określany był przy innej okazji uregulowaniem antydyskryminacyjnym, jakim Polska może się szczycić, stał się ofiarą jednej sprawy, tzw. drukarza z Łodzi. Przepis ten chronił nie tylko konsumentów, których usługodawca potraktował w sposób dyskryminacyjny, ale każdego, komu z nieuzasadnionych przyczyn odmówiono usługi. Dotyczył w takim samym stopniu osób o nieheteronormatywnej orientacji seksualnej, jak i osób z niepełnosprawnościami, seniorów czy rodziców z małymi dziećmi.

Zdaniem Trybunału środki cywilnoprawne są wystarczające dla ochrony konsumentów na rynku usług. Tymczasem analiza stosowania tych przepisów i wypracowanego na ich podstawie orzecznictwa prowadzi do wniosku wręcz przeciwnego.

Do generalnego remontu

Dziś dyskryminowanemu klientowi pozostaje cywilna ścieżka obrony swoich praw – w drodze ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania lub przepisów kodeksu cywilnego o ochronie dóbr osobistych.

Problem polega na tym, że nie są to sposoby ani łatwe, ani tanie, a przez to bardziej uciążliwe niż postępowanie wykroczeniowe i w praktyce niedostępne dla każdego. Co prawda ustawa równościowa przewiduje tzw. odwrócony ciężar dowodu, ale stanowi też, że ofiara dyskryminacji może domagać się jedynie odszkodowania. Tymczasem w sprawach o dyskryminację znacznie częściej chodzi o rekompensatę doznanej krzywdy niż o naprawienie szkody majątkowej. Ustawa równościowa nie chroni też wszystkich dyskryminowanych jednakowo – poziom ochrony uzależniony jest od cechy osobistej, będącej jednocześnie przesłanką dyskryminacji. Poza tym z jej przepisów można skorzystać przede wszystkim w przypadkach naruszenia zasady równego traktowania w obszarze zatrudnienia, a w mniejszym stopniu w tych dotyczących dostępu do usług, ochrony zdrowia czy edukacji.

O ograniczonym jej zastosowaniu świadczy również, że od 2011 r. wciąż tylko pojedyncze sprawy na jej podstawie trafiają do sądów, a zasądzane odszkodowania są stosunkowo niskie.

Spory cywilne od postępowań karnych odróżnia jeszcze jedno: w cywilnych naruszenie pozostaje wyłącznie prywatną sprawą stron, co przekłada się na odbiór rozstrzygnięcia przez resztę społeczeństwa.

Organ równościowy – czas na reformy

W Polsce realizacja zasady równego traktowania leży m.in. w kompetencji rzecznika praw obywatelskich. Z roku na rok budżet RPO maleje, a skarg dotyczących równego traktowania przybywa. Wzrastają też oczekiwania społeczne co do aktywności rzecznika, co pokazała sprawa zwolnionego, rzekomo za przywiązanie do katolickich wartości, pracownika jednej z sieci handlowych.

Rzecznik może korzystać z dostępnych mu narzędzi tylko gdy naruszenia dopuści się podmiot publiczny – wsparcie ofiary dyskryminacji w obszarze prawa prywatnego jest w zasadzie poza jego uprawnieniami i ogranicza się do kontroli organów, które te kompetencje posiadają. Wzmocnienie organu równościowego jest zatem konieczne. Być może należałoby pójść za przykładem kilku europejskich państw, w których taki organ jest ciałem quasi-sądowniczym, z odrębnym budżetem i zapleczem organizacyjnym, właściwym w każdej sprawie niezależnie od statusu naruszyciela i przesłanki dyskryminacji, samodzielnie badającym i rozstrzygającym wpływające do niego skargi.

Ani ustawa o równym traktowaniu, ani kodeks cywilny nie zapewniają skutecznej ochrony przed dyskryminacją na rynku usług. Łatanie dziur należy więc zacząć od przyjęcia regulacji, która dotyczyłaby wszystkich osób dyskryminowanych w różnych obszarach życia społecznego w takim samym stopniu i dawała skuteczne, dostępne dla każdego narzędzia obrony swoich praw.

Autorka jest adwokatem, naczelniczką Wydziału Prawa Antydyskryminacyjnego w Zespole ds. Równego Traktowania w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich

Trybunał Konstytucyjny usunął z systemu prawnego przepis o doniosłym znaczeniu dla klientów na rynku usług. Tym samym, choć pewnie niezamierzenie, przyczynił się do dyskusji o potrzebie zmian w polskim prawie antydyskryminacyjnym.

Czytaj także: Aptekarze-katolicy chcą klauzuli sumienia

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?