Projekt to nie własność
Brak czynnej legitymacji procesowej po stronie Skarbu Państwa, ministra sprawiedliwości, wynika przede wszystkim z tego, że nie wystąpiło żadne naruszenie dobra osobistego, a w szczególności naruszenie bezprawne. Takie tylko uzasadniać mogłoby ochronę. Powszechnie przyjmuje się, że w odniesieniu do podmiotów prawa publicznego granice dopuszczalnej krytyki są rozszerzone (np. wyrok SN z 17 lipca 2008 r., II CSK 111/08). Oznacza to, że krytyka ministerstwa jest co do zasady dopuszczalna, choć przy przekroczeniu jej granic Skarb Państwa mógłby domagać się ochrony w razie bezprawnego naruszenia dóbr tej osoby prawnej. Takim naruszeniem nie jest jednak zgłoszenie krytycznych uwag do procedowanego w Sejmie projektu ustawy. Niezależnie od tego, czy uwagi są trafne czy nie.
Proces legislacyjny to sformalizowane postępowanie: jawne, publiczne, transparentne, w którym uczestniczy wiele podmiotów uprawnionych i zobowiązanych do jego zainicjowania, zgłoszenia poprawek, wyrażenia opinii, poddania pod publiczną debatę, wysłuchania, przeprowadzenia czytań, dyskusji, zgłoszenia poprawek, przeprowadzenia głosowań, poddania kontroli prezydenckiej, trybunalskiej, promulgacji aktów prawnych. Podmioty w tym postępowaniu mają obowiązek działać ze swą najlepszą wiedzą, przekazując swe spostrzeżenia w toku długotrwałego, maksymalnie krytycznego procesu legislacyjnego, w celu zidentyfikowania wszelkich słabości projektu, zanim dojdzie do jego uchwalenia. Krytyczne uwagi pod adresem projektu w procesie legislacyjnym są w interesie społecznym. Z projektem nie są związane dobra osobiste, bo nie jest on niczyją „własnością". Zgodnie z art. 4 prawa autorskiego nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego urzędowe projekty aktów normatywnych. Nawet zatem gdyby to nie premier, lecz minister sprawiedliwości skierował projekt do Sejmu, i tak nie przysługiwałyby mu do tego projektu żadne prawa możliwe do ochrony.
Oczywiście, zważywszy konstrukcję domniemania bezprawności, można próbować, zgodnie z zapowiedzią pracowników naukowych UJ, wystąpić do sądu przeciwko Skarbowi Państwa – ministrowi sprawiedliwości – z powództwem o ochronę dobrego imienia naruszonego twierdzeniem, że opinia jest kłamstwem. To fakt, że twierdzenia tego nie da się obronić. Pytanie, czy spór o ochronę dóbr osobistych jest właściwą areną do wykazywania swoich kompetencji prawnych i niekompetencji adwersarza? Mamy poważne wątpliwości.
Autorzy są profesorami i adwokatami