Marek Domagalski: Wyborcza siła

Mimo epidemii wracamy do politycznej normalności. Tasiemcową gorączkę wyborczą będziemy wreszcie mieli za sobą.

Aktualizacja: 13.06.2020 14:47 Publikacja: 13.06.2020 00:01

Marek Domagalski: Wyborcza siła

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Wyznaczenie wreszcie po kilku miesiącach polityczno-prawnych przepychanek terminu wyborów, jeszcze przed wakacjami, i rozpoczęcie w miarę normalnej kampanii, to dobra wiadomość dla obywateli i państwa. Wracamy do politycznej normalności.

Ile można dyskutować o kolejnych terminach głosowania, a nawet formie - tu akurat doszło do kompromisu i głosowanie będzie mieszanie, choć podejrzewam, że przytłaczającza część wyborców skorzysta z klasycznego głosowana w lokalu a nie korespondencyjnego. Okazało się też na dwa miesiące przed końcem obecnej kadencji prezydenta, że przeprowadzenia wybrów w ciągu 25 dni jest do strawienia przez główne siły parlamentarne, a chyba większości obywateli przyniosło ulgę. W każdym razie wiedzą, że mają wybór. Czy wygra ten, czy inny kandydat, ma owszem znaczenie, ale równie ważne, a może nawet ważniejsze jest to, że wreszcie tę tasiemcową gorączkę wyborczą będziemy mieli za sobą. A naród wyrazi swoją wolę.

Czytaj także: Wybory prezydenckie 2020: jak głosować za granicą

Przez ostatnie miesiące pojawiały się różne pomysły na przesunięcie wyborów. Oczywiście każde rozwiązanie miało krytyków i etykietę niekonsytucyjnego. Ostatnio karierę robił pogląd, że jeśli wybory nie udały się 10 maja, to należy do nich wrócić po zakończeniu kadencji, a więc odbywałyby się jesienią. Jakby zapomniano, że bezpośreni wybór prezydenta to fundametentalne prawo obywateli naszego kraju.

Polacy odzyskali je po dwóch wiekach jakie minęły od Pierwszej Rzeczpospolitej. Nawet na początku Trzeciej RP nie było rozstrzygnięte czy je posiądą, ale stało się ich zdobyczą.

Nie wszyscy prezydenci III RP byli moimi kandydatami, ale pod "rządami" wszystkich żyło się w miarę znośnie. Może dlatego, że przy rządach wyraźnie większościowych rola prezydenta jest ograniczona. W tych wyborach została ona wywindowana nieprawdopodobnie, a walka o prezydenturę urosła do rangi walki o przeżycie. Oczywiście przeżycie obozów wspierających kandydatów na prezydenta, bo nie obywateli, nawet jeśli ulegają ich retoryce.

Teraz decyzja jest w rękach obywateli. Czy i dla kogo będzie dobra - nie wiadomo. Wiadomo za to, że nikt poważny nie ośmieli się już tej decyzji zakwestionować. To siła demokracji.

Wyznaczenie wreszcie po kilku miesiącach polityczno-prawnych przepychanek terminu wyborów, jeszcze przed wakacjami, i rozpoczęcie w miarę normalnej kampanii, to dobra wiadomość dla obywateli i państwa. Wracamy do politycznej normalności.

Ile można dyskutować o kolejnych terminach głosowania, a nawet formie - tu akurat doszło do kompromisu i głosowanie będzie mieszanie, choć podejrzewam, że przytłaczającza część wyborców skorzysta z klasycznego głosowana w lokalu a nie korespondencyjnego. Okazało się też na dwa miesiące przed końcem obecnej kadencji prezydenta, że przeprowadzenia wybrów w ciągu 25 dni jest do strawienia przez główne siły parlamentarne, a chyba większości obywateli przyniosło ulgę. W każdym razie wiedzą, że mają wybór. Czy wygra ten, czy inny kandydat, ma owszem znaczenie, ale równie ważne, a może nawet ważniejsze jest to, że wreszcie tę tasiemcową gorączkę wyborczą będziemy mieli za sobą. A naród wyrazi swoją wolę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem