Argument pierwszy jest oparty na twierdzeniu, że art. 131 konstytucji, poświęcony zastępstwu marszałka, mówi o „obowiązkach prezydenta" oraz że marszałek w czasie zastępstwa powinien ograniczyć się wyłącznie do działań niezbędnych. W rzeczy samej art. 131 konstytucji mówi o „wykonywaniu obowiązków" prezydenta, a fraza ta, występująca także jako „wypełnianie obowiązków" czy „sprawowanie obowiązków", w całym tekście konstytucji jest odnoszona do pełnienia funkcji, która obejmuje zarówno obowiązki, jak i uprawnienia związane z daną funkcją.
Aby to stwierdzić, wystarczy przeczytać np. art 144 ust. 3 pkt 12 konstytucji, który mówi o powierzeniu zdymisjonowanej Radzie Ministrów „tymczasowego pełnienia obowiązków". Czy Muszyński broniłby absurdalnej tezy, że Rada Ministrów, której powierzone zostało „pełnienie obowiązków", ma zaprzestać wykonywania swoich uprawnień? Czy – przykładowo – Radzie Ministrów tymczasowo pełniącej obowiązki nie przysługuje uprawnienie do wystąpienia z inicjatywą ustawodawczą? Oczywiście przysługuje, co oznacza, że wykonywanie obowiązków jest przez polską konstytucję traktowane jako pełnienie funkcji, a więc obejmujące zarówno uprawnienia, jak i obowiązki (w podobnym sensie art. 106 mówi o „wypełnieniu obowiązków" posła).
Drugim argumentem przeciwko tezie Muszyńskiego jest art. 131 ust. 4 konstytucji, w którym wyraźnie stwierdzono, że marszałek Sejmu zastępujący prezydenta nie może tylko jednej rzeczy: skrócić kadencji Sejmu. Gdyby prawodawca chciał ograniczyć marszałka bardziej, zrobiłby to w tym przepisie. Przepis ten jednak o zakazie powołania sędziów nic nie mówi, co w sposób oczywisty świadczy o tym, że marszałkowi wolno ich powołać.
Fakt, że przepis art. 131 ust. 4 zabrania akurat skrócenia kadencji Sejmu, także dyskwalifikuje tezę Muszyńskiego. Skrócenie kadencji Sejmu jest bowiem uprawnieniem prezydenta, a nie jego obowiązkiem. Na przykład art. 225 konstytucji głosi, że w razie opóźnienia w uchwaleniu ustawy budżetowej prezydent „może" zarządzić skrócenie kadencji Sejmu, co wyraźnie wskazuje, że nie jest to prezydencki obowiązek. Gdyby zbiór rzeczy, które marszałek może robić w zastępstwie prezydenta, obejmował wyłącznie obowiązki, jaki sens miałoby wyłączanie z tego zbioru uprawnienia prezydenta? Oczywiście żaden, dlatego oczywiste jest, że marszałek może wykonywać wszystkie obowiązki i uprawnienia prezydenta, z wyjątkiem jednego wyraźnie odebranego mu uprawnienia.
Ten jedyny wyjątek w sposób oczywisty przeczy innej tezie Muszyńskiego: że działania marszałka w zastępstwie prezydenta powinny być sprowadzone do minimum. Wprost przeciwnie. To, że konstytucja przewiduje tylko jedno uprawnienie, którego marszałek zastępujący prezydenta wykonywać nie może, oznacza a contrario, że może wykonywać wszystkie inne, a nie tylko minimum.
Podsumowując, Muszyński niezgodnie z polską konstytucją i zdrowym rozsądkiem chce ograniczyć kompetencje osoby zastępującej prezydenta. Żeby zobaczyć absurd tej propozycji, wystarczy sobie wyobrazić, co mogłaby robić taka osoba, gdyby miała wykonywać jedynie obowiązki prezydenta. Odpowiedź brzmi: prawie nic. Nie mogłaby z pewnością podpisać żadnej ustawy (ani jej zawetować), ponieważ podpisanie ustawy (jak i zawetowanie) jest uprawnieniem prezydenta, a nie jego obowiązkiem. Wprawdzie dla podpisania ustawy przewidziany jest obowiązujący prezydenta termin, ale – jak Muszyński sam argumentuje w sprawie obowiązku „niezwłocznego" powołania sędziów – termin do wykonania uprawnienia nie zmienia faktu, że jest to uprawnienie. Tu należy się z nim zgodzić, tyle tylko, że jest to argument ukazujący bezsens całej jego argumentacji. Stosując bowiem tę argumentację, należałoby przyjąć, że 76 ustaw podpisanych w 2010 r. przez osoby zastępujące prezydenta jest nieważnych.