Od zakazu do nakazu
Wbrew utartej opinii komuniści nigdy nie zakazali prawnie świętowania Bożego Narodzenia i Nowego Roku, co nie znaczy, że aktywnie nie zwalczali obu tradycji. Jak twierdzi publicystka Galina Iwankina, święta zostały poddane zmasowanej krytyce w sowieckiej propagandzie i mediach. Uznano je oficjalnie za przeżytek burżuazyjnej mentalności nieodpowiadający duchowi czasu i rewolucyjnym zmianom obyczajowym, co miało nadać ton całemu społeczeństwu. W ich miejsce powstawała nowa świecka tradycja podporządkowana ideologii komunistycznej, na czele z obchodami 1 maja czy rocznicą bolszewickiego puczu.
Szczególnie Boże Narodzenie wywoływało rozdrażnienie nowych władz, które prowadziły przecież aktywną walkę z religią i Cerkwią prawosławną. W latach 20. XX w. w kampanię antybożonarodzeniową włączyli się awangardowi poeci oraz odgórnie zorganizowany ruch ateistyczny. Zwolennicy tradycji byli publicznie piętnowani, a młodzież usuwana z Komsomołu. Jednak restrykcje nie ograniczały się tylko do ostracyzmu, bo organizacje partyjne powołały do życia specjalne patrole, które w dniach świątecznych śledziły radzieckie rodziny i donosiły o wykrytych przypadkach wieczerzy wigilijnej. O atmosferze tych lat może świadczyć reakcja ówczesnego czytelnika gazety „Prawda" na wiadomość o wydrukowaniu przez państwową pocztę specjalnych pocztówek noworocznych. Jak chcą autorzy telewizyjnego programu „Legendy ZSRR", oburzony „aktywny członek Związku Bezbożników żądał przykładnego ukarania winnych kompromitującej sytuacji". Choć tak naprawdę z Nowym Rokiem sytuacja była nieco inna. Lata 20. to przecież okres Nowej Polityki Ekonomicznej, a nepmani, czyli bogaci przedsiębiorcy, mieli ochotę na wystawny styl życia. Władze, choć chciały, nie były w stanie zabronić wszystkiego, a to z kolei uczyniło możliwym uroczyste odnotowanie zmiany kalendarza. Mimo wysiłków Kremla egzystowały także artele, czyli spółdzielnie pracy zajmujące się wytwarzaniem ozdób choinkowych. Dopiero przejęcie władzy przez Stalina oraz likwidacja NEP (czyli Nowej Ekonomicznej Polityki) zapoczątkowały prawdziwą falę represji. Na początku lat 30. XX w. medialna i propagandowa nagonka uruchomiły zwolnienia z pracy osób wierzących, a niekiedy ich aresztowania, co spowodowało zejście Bożego Narodzenia i Nowego Roku do głębokiego podziemia. Choć sytuacja znowu nie potrwała długo, bo Kreml nie tylko przyjął do wiadomości noworoczny zwyczaj, ale uczynił go propagandowym narzędziem i orężem w walce z religijnym „zabobonem".
W listopadzie 1935 r., przemawiając do uczestników zjazdu stachanowców, tj. przodowników pracy, Stalin wygłosił słynne zdanie: „Towarzysze, w ZSRR żyje się coraz lepiej, żyje się weselej!" – które uczestnicy spotkania przywitali aplauzem. W ślad za tym „wielki karmiciel narodu" nakazał świętowanie Nowego Roku, czego najlepszym dowodem stały się wielkie choinki ustawione na placu Maneżowym i dziedzińcu Kremla. Początkowo było to wyłącznie święto dla dzieci, bo zimą 1936 r. wódz zorganizował w Pałacu Związków Zawodowych pełen przepychu bal otliczników – prymusów komunistycznego wychowania – czyli dziecięcych stachanowców. W ślad za tym Piotr Postyszew (jeden z ówczesnych ideologów partyjnych) opublikował w gazecie „Prawda" specjalny artykuł, w którym wyłożył poddanym intencje Stalina. Autor stwierdził, że skoro w ZSRR żyje się lepiej i weselej, proletariackie dzieci mają prawo do noworocznej zabawy, tym bardziej że rewolucja socjalistyczna odebrała to święto kapitalistom. Artykuł przypominał, że pierwszą choinkę w 1919 r. urządził sam Włodzimierz Lenin. Gdy inny współpracownik Stalina – Łazar Kaganowicz – zapytał dyktatora, która choinka jest najważniejsza w państwie? – usłyszał, że wszystkie. W związku z tym totalitarna machina ruszyła w odwrotnym kierunku, bo władza postarała się w celach propagandowych dotrzeć z podarkami do wszystkich dzieci. Specjalne agitacyjne oddziały spadochronowe desantowały prezenty w najbardziej niedostępnych miejscach kraju. Oczywiście, jako pierwszy skakał ze spadochronem Dziadek Mróz, którego komuniści również zawłaszczyli. Podarki dowożono samolotami, lodołamaczami i aerosaniami.
Wkrótce Stalin wydał specjalne zarządzenie, które nakazywało świętowanie Nowego Roku także przez dorosłych. I w tym tkwiła złowieszcza przewrotność Gruzina, bo wódz wymyślił nową świecką tradycję w latach 1937–1938, czyli w okresie zmasowanego terroru. Zgodnie z jego ideą świętować miano we wszystkich republikach związkowych, w tym również w łagrach Gułagu. Nie były to jednak obchody spontaniczne. Wydział propagandy partii komunistycznej wydał specjalną instrukcję, która bardzo dokładnie opisywała dopuszczalny scenariusz święta. I tak, dorośli obchodzili Nowy Rok wyłącznie w roboczych kolektywach. Dzieci zapraszano na noworoczne bale – poranki organizowane przez związki zawodowe lub rejonowe komitety partii. Mogły się przebierać w zatwierdzone przez WKP(b) stroje, na przykład zajęcy i niedźwiedzi oraz czerwonych bohaterów wojny domowej i kołchoźników. Prowadzący uroczystości Dziadek Mróz recytował jedynie wiersze sławiące wodza i ustrój. Aby dzieci lepiej rozumiały ducha czasu, w jego roli występowali najczęściej przodownicy pracy, znani wojskowi lub np. niezwykle popularni lotnicy arktyczni. Snieguroczka została mianowana wnuczką Dziadka Mroza, pełniąc rolę komsomolskiej pomocnicy. Zresztą wszystkie noworoczne poranki były odgórnie dedykowane najważniejszym celom ideologicznym. I tak, w 1936 r. motywem przewodnim była przyjęta rok wcześniej konstytucja ZSRR. W 1940 r. – aneksja Zachodniej Białorusi i Ukrainy. Podobnie wyglądała sprawa z ozdobami choinkowymi, ponieważ wierzchołek każdej choinki (w miejsce gwiazdy betlejemskiej) musiała zdobić pięcioramienna czerwona gwiazda. Przemysł wytwarzał bombki o symbolice radzieckiej, np. w kształcie samolotów i sterowców, a drzewka zdobiły postaci w strojach ludowych. Poczta drukowała masowo kartki świąteczne, które pionierzy zapełniali życzeniami szczęśliwego losu w świetlanym komunizmie. Radosnej twórczości nie przerwała nawet II wojna światowa, z tym że wówczas Dziadek Mróz i Snieguroczka pełnili istotną rolę patriotyczną.
Święto wiecznego deficytu
Gość programu „Legendy ZSRR" – pisarz Siergiej Litwinow – stwierdził, że w przeciwieństwie do 1 maja czy rocznicy rewolucji październikowej, Nowy Rok stał się jedynym niekomunistycznym świętem o wyłącznie rodzinnym charakterze. Złożyły się na to trzy przyczyny. Po pierwsze, w 1948 r. Stalin zarządził 1 stycznia dniem wolnym od pracy, co pozwoliło rodzinom na wspólne spędzanie sylwestrowej nocy. Po drugie, kluczowym warunkiem takich spotkań był rozwój budownictwa mieszkaniowego w epoce Chruszczowa. Na przełomie lat 50. i 60. XX w. Rosjanie zaczęli przenosić się z zagęszczonych komunalnych pokoi do skromnych, ale własnych mieszkań. Jak mówi historyk radzieckiej kultury Siergiej Żurawliow, dzięki temu Nowy Rok stał się dniem spędzanym niekoniecznie w towarzystwie uciążliwych sąsiadów, których narzucił kwaterunek. Po trzecie, takiego święta życzyła sobie sowiecka nomenklatura, czyli osoby wyróżniane i uprzywilejowane przez system. Dla sytej nomenklatury Nowy Rok był rodzajem potwierdzenia wyjątkowego statusu, czego najlepszym dowodem stawał się bogato zastawiony stół.
W efekcie powstał specyficzny styl obchodów tego święta, w późnym ZSRR awansowany wręcz do rangi kanonu. Nomenklatura była objęta tzw. noworocznym zakazem (zamówieniem), czyli przydziałem niezbędnych produktów żywnościowych, począwszy od wędlin przez owoce i słodycze po alkohol. Dla zwykłych ludzi przygotowania nie były sprawą prostą, bo w kraju funkcjonowała gospodarka wiecznego deficytu towarowego. Dlatego, jak wspomina Litwinow, przygotowania zaczynały się już późnym latem. Każdy żywnościowy delikates lub wyrób nadający się na prezent, który udało się kupić, był skrzętnie chomikowany na sylwestrową noc. Jak zatem wyglądał świąteczny stół i samo święto?