Oboje zaistnieli w świecie kina po wygranej w konkursie „Fotogeniczne twarze" zorganizowanym przez redakcję „Warszawskiego Wieczoru" w 1926 r. Nagrodą w konkursie był roczny kurs w Instytucie Filmowym im. Biegańskiego. Na owym kursie poznali się i zakochali w sobie. Długo jednak ukrywali swój związek. Z jednej strony, na pewno z powodów marketingowych: wszak Brodzisz bardzo szybko zyskał status amanta polskiego kina, ulubieńca kobiet i dziewcząt. To na jego widok pensjonarki śpiewały: „Ach, Brodzisz, Brodzisz, omdlewam, gdy Ty wchodzisz". Ale była też inna przyczyna – aktor był już mężem warszawianki Alicji, z którą miał nawet dziecko. A mimo to w 1930 r. ówczesna prasa donosiła, że Adam Brodzisz oświadczył się o trzy lata od siebie młodszej Marii Bogdzie (naprawdę nazywała się Janina Kopaczek). Przyszła żona Brodzisza również była znana i podziwiana: w 1929 r. wygrała organizowany przez „Ilustrowany Kuryer Codzienny" konkurs na „najpiękniejszy typ Polki" – dziś powiedzielibyśmy, że została Miss Polonia. Miała też za sobą udział w kilku filmach („Pod banderą miłości", „Policmajster Tagiejew", „Tajemnica skrzynki pocztowej"; wszystkie z 1929 r.). Najpiękniejsza para filmowa II Rzeczypospolitej wzięła ślub dopiero w 1934 r. Reakcje rzeszy wielbicielek na tę „zdradę" były wręcz histeryczne – niszczyły przechowywane dotychczas niczym relikwie fotosy Brodzisza z jego autografem, wylewały morze łez. Nic to nie zmieniło: małżeństwo Brodziszów okazało się szczęśliwe i trwałe, aż po grób – to niezwykła rzadkość, zwłaszcza w świecie filmu. Warto tu jeszcze odnotować, że oboje przyjechali do stolicy z Kresów, z rodzinnego Lwowa.
Z dnia na dzień
Właściwie nazywał się Adam Brudzisz, a tę jedną literę zmienił, zanim przybył do Warszawy. Urodził się we Lwowie 18 lutego 1906 r., jeszcze pod zaborem jako poddany cesarza Austro-Węgier. Tam też ukończył gimnazjum matematyczno-przyrodnicze, a w 1926 r. zdał maturę. Warto tu podkreślić, że był wszechstronnie utalentowany. Miał mocny, piękny głos, przejawiał także zdolności plastyczne. Choć jednak zapisał się na Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, to po wygranej w konkursie, o którym wspomniałam wyżej, postanowił przenieść się do Warszawy i związać swój los z kinem.
Wkrótce po ukończeniu Instytutu Filmowego im. Biegańskiego po raz pierwszy wystąpił przed kamerą. Zagrał epizod w niemym „Przeznaczeniu" (1928 r.). Filmem, w którym go dostrzeżono, był niemy melodramat wojenny „Z dnia na dzień" (1929 r.) wyreżyserowany przez Józefa Lejtesa. Za scenariusz odpowiadał Ferdynand Goetel, autor powieści pod tym samym tytułem. Tu mała dygresja: Goetel był przed wojną cenionym pisarzem, tłumaczonym na języki obce. Jednak powojenne władze komunistyczne zakazały druku jego tekstów, wymazały go z podręczników. Dlaczego? Ferdynand Goetel z ramienia Czerwonego Krzyża wziął udział w misji niemieckiej, która w 1943 r. badała groby polskich oficerów w Katyniu. Dla Sowietów był więc jednym z najbardziej niewygodnych świadków zbrodni katyńskiej. Przez polskie władze komunistyczne został oskarżony o kolaborację z Niemcami i był ścigany listami gończymi. Blisko rok ukrywał się przed ubecją w jednym z krakowskich klasztorów, ale został wydany. Wówczas pod zmienionym nazwiskiem przedostał się do Włoch, gdzie stacjonowały jeszcze wojska II Korpusu. Wraz z wieloma żołnierzami Andersa w 1946 r. udał się na emigrację do Anglii. Do końca swoich dni, a zmarł 24 listopada 1960 r., publikował w polskiej prasie emigracyjnej, m.in. w londyńskich „Wiadomościach" i paryskiej „Kulturze", walcząc piórem o godne miejsce Polski w Europie.
Wróćmy jednak do Brodzisza. Przełomowy w jego karierze filmowej okazał się rok 1930. Wtedy bowiem zagrał w aż trzech polskich tytułach (wystąpił również w niemieckiej produkcji „Die Warschauer Zitadelle" na podstawie dramatu Gabrieli Zapolskiej).
Wiatr od morza
W 1930 r. podbój polskich kin Brodzisz rozpoczął od roli w melodramacie „Uroda życia" w reżyserii Juliusza Gardana. Film swą premierę miał 30 stycznia – początkowo przygotowany został jako obraz niemy, później jednak go udźwiękowiono. Adam Brodzisz zagrał Piotra Rozłuckiego, „syna bojownika o wolność Polski, wychowywanego w duchu rosyjskim. Po ukończeniu wyższej szkoły wojskowej w Petersburgu [Rozłucki] wyjechał do jednego z miast »prywiślańskiego« kraju, gdzie poznał córkę generała Polenowa, Tatianę, i zakochał się w niej – z wzajemnością. Generał, nie chcąc dopuścić do małżeństwa, wyjechał z córką za granicę" (za: Filmpolski.pl). Bohater, grany przez Brodzisza, przechodzi przemianę – staje się gorliwym patriotą. Odrzuca miłość Rosjanki, która z rozpaczy popełnia samobójstwo... Ten film jest ważny w karierze Brodzisza – po raz pierwszy spotyka na planie Eugeniusza Bodo (w roli Roszowa), co w nieodległej przyszłości zaowocuje ścisłą współpracą obu panów (o czym za chwilę).