Premier musi rozwiązać równocześnie dwa bardzo poważne problemy – polityczny, który może zaważyć o przyszłości jego formacji politycznej, ale i nie mniej ważny  systemowy czy finansowy – który może zaważyć na wiarygodności naszego państwa jako dobrego miejsca do robienia biznesu i wprost przełożyć się na stan naszej gospodarki.

Dla Prawa i Sprawiedliwości nie ma chyba większego zagrożenia niż to, by przykleiła się do tej partii afera korupcyjna. Najpoważniejszy dotąd kryzys wizerunkowy PiS nie był wywołany zmianami w systemie sądowniczym, ale informacjami o gigantycznych nagrodach, jakie przyznawała sobie i podległym ministrom za czasu swego urzędowania premier Beata Szydło. Do partii dopiero po kilku tygodniach dotarło, jak wielkie wiąże się z tym ryzyko. PiS bowiem legitymizuje swoje kontrowersyjne działania polityczne za pomocą prostego sloganu: spełniamy obietnice, dajemy pieniądze obywatelom, zaś pozwalamy sobie na więcej, z powodu wyższości moralnej nad poprzednikami, których zatopiły afery. Postawiony publicznie zarzut wielomilionowej propozycji korupcyjnej jaką miał złożyć ważny, nominowany przez PiS, urzędnik publiczny od właściciela banku to dla PiS śmiertelne zagrożenie. Dlatego kilka godzin po publikacji "Gazety Wyborczej", w której taki zarzut został postawiony, Morawiecki wymusił dymisję na byłym już szefie Komisji Nadzoru Finansowego. Ale to nie koniec tej sprawy. Od tego, czy, jak oraz w jakim stylu zostanie ona teraz wyjaśniana zależy bowiem to, czy PiS-owi uda się zachować wiarygodność przed jego wyborcami. Wszystkie sznurki w rękach ma teraz właśnie Morawiecki.

Ale niemniej istotne jest teraz to, by przeprowadzić działania, które doprowadzą do odzyskania zaufania przez Polskę. Publikacja w najważniejszej gazecie biznesowej świata Financial Times o podejrzeniu korupcji w KNF wyrządza naszemu krajowi i jego gospodarce niepowetowane szkody. Afera GetBack, która miała swoją kulminację wiosną tego roku, pokazała, że dotychczas nadzór finansowy w naszym kraju nie funkcjonował należycie. Część działań naprawczych została już podjęta w formie ustawy, którą kilka dni temu przyjął polski Sejm. Ale dziś to znów na premierze Morawieckim, który karierę polityczna zawdzięcza opinii sprawnego finansisty, należy uporządkowanie stajni Augiasza jaką okazała się instytucja kontrolująca nasz sektor finansowy. Jeśli była zarządzana w sposób równie wątpliwy, jak wątpliwy był pomysł jej szefa by spotykać się w cztery oczy z właścicielem jednej z grup bankowych, jest co naprawiać. Dlatego samo wyjaśnienie sprawy propozycji złożonej przez Marka Chrzanowskiego Leszkowi Czarneckiemu to za mało. Zagraniczni inwestorzy, rynki finansowe i wiele innych podmiotów, od których zależy rozwój naszej gospodarki, będą się uważnie przyglądać, jakie wnioski systemowe zostaną wyciągnięte z afery KNF i jak będzie funkcjonował regulator krwioobiegu całej gospodarki, jakim jest rynek finansowy.