- Traktują nas - właściwie nie nas, swoich zwolenników i wyborców - jak kretynów - mówił o kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości Marian Kowalski. - Ja uważam, że tak postępować nie można. Będą powody do spekulacji, do plotek, tylko dlaczego się ludziom nie mówi prawdy? Bo ta prawda może być bardzo niewygodna dla tych, którzy podejmują decyzje. Ja uważam, że te przecieki, które posiadamy, że to episkopat dokonał spisku z (prezydentem Andrzejem) Dudą - to już wczoraj oglądałem wywiad pana (Kamila) Durczoka z biskupem łódzkim Rysiem - i tam powiedziano, że biskup Gądecki z panem prezydentem mieli jakieś konszachty. I dlatego nie wolno Polakom powiedzieć, o co chodzi, bo agentura watykańska namówiła prezydenta Dudę do obalenia tego rządu. Koniec kropka - mówił Kowalski w internetowej telewizji Idź Pod Prąd.
- I tu nie trzeba żadnych sowieckich szpiegów, niemieckiej agentury: Watykan załatwił Polaków, konserwatywny elektorat, w bambuko, podsyłając im na stanowisko premiera człowieka, który w środowisku narodowym, ale i Prawa i Sprawiedliwości, kojarzy się z grupą interesów mało lubianą w Polsce i to nie bez powodu - komentował.
Wtórował mu redaktor naczelny kanału i miesięcznika "Idź pod prąd" Paweł Chojecki. - Przypominam, że od roku 1950 to jest stała rola Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce; jego najwyższych hierarchów, nie zwykłych wiernych, nie uczciwych księży, tylko najwyższych hierarchów, którzy są w zmowie z komunistami, w zmowie z Rosją i służą temperowaniu czy uciszaniu, pacyfikowaniu nastrojów społecznych. To jest rola Kościoła rzymskokatolickiego, jego najwyższej hierarchii w Polsce: żeby komuniści mogli dalej rządzić. To się stało znowu w roku 2017 - ocenił.
- Prawo i Sprawiedliwość w tym momencie podzieli los rządu pana Marka Belki, który wprawdzie będąc premierem z określonym poparciem politycznym, skończył jako premier rządu, którego nie popierał nawet Sojusz Lewicy Demokratycznej. I taka będzie teraz kolej rzeczy, jeśli chodzi o rząd pana Morawieckiego - zapowiadał dalej Kowalski.
Były kandydat na prezydenta krytykował prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Ja uważam, że w tym momencie, gdy nie był w stanie przeprowadzić procesu neutralizacji i ambicjonerstwa pana prezydenta, jego pozycja jako lidera obozu zjednoczonej prawicy już nie tylko mocno osłabła, ale znikła i przepadła do zera. Teraz już Jarosław Kaczyński jest człowiekiem, na którego fotel będzie się chciało wdrapywać bardzo wielu kandydatów - stwierdził.