Mundial w cieniu zbrodni

Rosyjskie „pięć minut" w blasku jupiterów może zostać zapamiętane jako haniebny epizod w historii mistrzostw świata w piłce nożnej – pisze obrońca praw człowieka.

Publikacja: 04.06.2018 19:13

Mundial w cieniu zbrodni

Foto: AFP

Rządy autokratyczne z zapałem ubiegają się o prawa do organizowania wielkich widowisk sportowych z określonego powodu. Oferują one bowiem rozgłos i pozory prestiżu – dwie rzeczy, których Rosja bardzo dziś potrzebuje.

Za kilkanaście dni Rosja będzie gościć mistrzostwa świata FIFA w piłce nożnej – gigantyczne, najchętniej oglądane widowisko sportowe na świecie. Jednak w czasie, gdy tysiące fanów futbolu wybierają się do rosyjskich miast, a miliony szykują się do śledzenia rywalizacji piłkarzy w telewizji, nad imprezą zbierają się groźne chmury.

Podczas gdy Rosja intensywnie stara się zaprezentować jako nowoczesne i stabilne mocarstwo, jej siły zbrojne na wszelkie możliwe sposoby wspierają armię syryjską w odbijaniu terenów kontrolowanych przez opozycję antyrządową, z druzgoczącym skutkiem dla ludności cywilnej.

Ostatnie nadużycia ze strony rosyjsko-syryjskiego sojuszu wojskowego miały miejsce we Wschodniej Ghucie, przedmieściu Damaszku, które jest celem zmasowanych ataków oraz jednym z najdłużej obleganych miast w najnowszej historii.

Demonstracja miękkiej siły

Praktycznie od samego początku wojny w 2011 r. Rosja chroniła syryjski rząd – nawet gdy ten masowo zabijał, zagazowywał i głodził swoich własnych obywateli. W 2015 r., gdy władza prezydenta Baszara al-Asada wydawała się zagrożona, Rosja wysłała do Syrii własne siły, pomagając Asadowi odzyskać przewagę i jednocześnie szerząc śmierć i potęgując niedolę Syryjczyków zamieszkałych na obszarach kontrolowanych przez oddziały antyrządowe. Nie odnotowano praktycznie żadnych prób chronienia ludności cywilnej.

W ciągu ośmiu lat, odkąd Moskwa w kontrowersyjnym głosowaniu została wybrana na gospodarza mistrzostw świata, kraj ten stanął w obliczu międzynarodowej krytyki w związku z zajęciem Krymu i konfliktem we wschodniej Ukrainie, nie mówiąc o gigantycznym skandalu dopingowym w sporcie oraz ingerencji Rosji w wybory w USA. Kreml rozpętał także falę prześladowań przeciwników politycznych w samej Rosji oraz przyjął i wprowadził w życie dyskryminującą ustawę o zakazie „propagandy gejowskiej".

Trudno byłoby znaleźć lepszy sposób na wybielenie wizerunku i demonstrację „miękkiej siły" niż organizacja najważniejszego turnieju najbardziej popularnego sportu na świecie.

W końcu, na czas trwania imprezy, jej maskotka „Zabiwaka" („ten, który strzela gole") – kreskówkowy wilk, który „emanuje radością, urokiem i pewnością siebie" – będzie pełnić funkcję „ambasadora Rosji".

Puchar świata w piłce nożnej oferuje mile widziane wytchnienie od katastrofalnych wydarzeń. Sport i polityka mogą stanowić kłopotliwą mieszankę. Jednak niektóre zbrodnie są po prostu zbyt wielkie, by je zignorować.

Działania bez efektów

Prezydent Rosji Władimir Putin, pochłonięty swoim dążeniem do przywrócenia potęgi Rosji, chce, by tegoroczne mistrzostwa świata były pokazem „przyjaźni i zasad fair play". Ale słowa te brzmią pusto w świetle wydarzeń we Wschodniej Ghucie, gdzie według doniesień rosyjsko-syryjska ofensywa pochłonęła ponad tysiąc ofiar cywilnych. W atakach ucierpiały placówki medyczne i karetki pogotowia oraz zniszczone zostały budynki mieszkalne, powodując, że setki tysięcy cywilów poszukujących schronienia nie mają dokąd uciec.

Po dramatycznych negocjacjach Rosja wydała zgodę, by Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję zezwalającą na przejazd konwojów z pomocą humanitarną dla setek tysięcy uwięzionych cywilów, w tym wielu dzieci. Jednak od tamtej pory, cokolwiek Moskwa robi, by wywrzeć presję na swojego syryjskiego sojusznika i zmusić go do respektowania rezolucji – zakładając, że w ogóle podejmuje jakieś działania – nie przynosi to spodziewanych efektów.

Putin powinien bezzwłocznie powstrzymać swojego syryjskiego sojusznika i zmusić go do zaprzestania ataków na ludność cywilną. Mieszkańcom Wschodniej Ghuty pilnie potrzebny jest dostęp do pomocy humanitarnej i opieki medycznej. Jeżeli mu się nie uda, rosyjskie pięć minut w blasku jupiterów może zostać zapamiętane jako haniebny epizod w historii mistrzostw świata w piłce nożnej.

Autor jest zastępcą dyrektora ds. rzecznictwa w Human Rights Watch

Rządy autokratyczne z zapałem ubiegają się o prawa do organizowania wielkich widowisk sportowych z określonego powodu. Oferują one bowiem rozgłos i pozory prestiżu – dwie rzeczy, których Rosja bardzo dziś potrzebuje.

Za kilkanaście dni Rosja będzie gościć mistrzostwa świata FIFA w piłce nożnej – gigantyczne, najchętniej oglądane widowisko sportowe na świecie. Jednak w czasie, gdy tysiące fanów futbolu wybierają się do rosyjskich miast, a miliony szykują się do śledzenia rywalizacji piłkarzy w telewizji, nad imprezą zbierają się groźne chmury.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem